Harry Potter - Book And Scroll

11.7.13

26. Chcesz tego?

"Ludzie ge­nial­ni są jak me­teory.
Ich przez­nacze­niem jest, by spa­lając się,
przy­dali blas­ku epo­ce, w której żyją."
- Napoleon Bonaparte


    Severus stał jak sparaliżowany. Nie mógł się nadziwić zuchwałości dziewczyny. Ale też jej odwadze. Owszem, miał mętlik w głowie, ale... Głowa. Nie bolała. Przestała tak nagle, tak... Zacisnął dłonie w pięści. Nie, nie może dać się ponieść, musi to skończyć... To uczennica! Ale też jego bratnia dusza. A może nie? Może sobie to wymyśliła, może udaje...
    Carmen wciąż nie puszczała jego kołnierza, mało tego, jeszcze mocniej przyciągnęła go do siebie. Całowała go coraz bardziej zapalczywie, łapczywie. Upajała się każdą chwilą, sekundą. W końcu, gdy jej język prześliznął się po, teraz już odrobinę cieplejszych, ustach Mistrza Eliksirów, ten stracił całą kontrolę. W jednej chwili rozluźnił pięści i mocno przyciągnął dziewczynę do siebie, jednocześnie szybko i mocno oddając pocałunek. W międzyczasie jeszcze zdążył pomyśleć "A niech te zasady idą w cholerę".
    Carmen z wrażenia zakręciło się w głowie. Przez chwile zastanawiała się, czy nie ma halucynacji, czy to wszystko nie jest tylko iluzją, ale potem... Zarzuciła mu ręce na szyję. Otworzyła oczy i zajrzała w jego, nawet z tej odległości nieprzeniknione, ciemne. Przypominały jej dwa tunele, wydawały się nie mieć źrenic. W ogóle jej to nie krępowało, ale nagle... poczuła coś. Jakby krążyła między nimi jakaś niewidzialna siła. Jakby poczuła wokół magię. I rzeczywiście – drobne fioletowe i złote iskierki zaczęły tańczyć wokół nich.
    Teraz już wiedziała, że miała rację. Starożytna magia bratnich dusz. Połączyli się i teraz już powinni być razem. Takie jest przeznaczenie.
    Nagle Car poczuła, jak usta Snape'a zjeżdżają niżej i zaczynają błądzić po jej szyi. To było takie przyjemne, cudowne, że aż przymknęła oczy. W międzyczasie jego dłonie gładziły jej plecy, delikatnie i powoli wyciągając jej koszulę ze spodni. Gryfonka odchyliła szyję mocniej i zaczęła powoli rozpinać jego surdut. Ciężko było poradzić sobie z tymi setkami guzików, ale w końcu dała radę. Ciężki, czarny materiał zsunął się na posadzkę, ukazując białą koszulę. Carmen znowu odnalazła usta Snape'a. Przebiegł ją przyjemny dreszcz. Biła wręcz od niego siła, ale też zapach, którego nigdy wcześniej nie czuła. Ten aromat otumaniał jej zmysły, sprawiał, że był dla niej jak narkotyk, którego chciała więcej i więcej.
    Po omacku sięgnęła do kołnierzyka jego koszuli i zachłannymi ruchami zaczęła ją rozpinać. Tu było mniej guzików, więc poradziła sobie szybciej. Wsunęła ręce pod lekki materiał i chciała go zsunąć, ale nagle poczuła, jak jego dłonie chwytają ją za nadgarstki i powstrzymują. Oderwał się od niej i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Wierz mi, nie chcesz tego. Nie chcesz tego oglądać ani zrobić.
    Brunetka spojrzała na niego palącym wzrokiem. Widział w jej oczach pewność siebie i zdecydowanie. Głosem, którego jeszcze nigdy u niej nie słyszał, powiedziała dobitnie:
- Nawet nie masz pojęcia, czego chcę, a czego nie.
    I szybkim ruchem zrzuciła z niego jedyną białą część garderoby. Mistrz Eliksirów nawet nie drgnął, czekając, aż zobaczy wszystkie jego blizny i ucieknie. Był blady, bardzo, ale jeszcze jaśniejsza siatka szram przecinała pod różnymi kątami całe jego ciało. Carmen westchnęła, widząc to. To nie było okropne, za to bardzo straszne, ale też w pewnym sensie... ją pociągało.
    Snape również westchnął. Ona na to nie zasługiwała. Był paskudny, był potworem, który zabijał i zaklęciami, i wyglądem. Poza tym...
    Warknął cicho, gdy poczuł jej usta na swoim obojczyku. Dobra, już miał trochę mniej wątpliwości. Nie, za bardzo mu się to podobało. Musiał... Na Salazara, teraz nic nie musiał! Chwycił jej twarz w dłonie i znowu pocałował, tym razem zachłannie. Powoli zaczął poruszać się, wraz z nią, do przodu. Po chwili Carmen poczuła, że o coś się opiera. Domyśliła się, że to jej stanowisko pracy na lekcjach. Palcami lewej ręki dotknęła kamiennego blatu. Drugą zanurzyła w ciemnej czuprynie Snape'a. Owszem, włosy miał tłuste od ważenia eliksirów przez tyle lat, jednak nie aż tak, na jakie wyglądały. Były dość przyjemne w dotyku. Merlinie, w tej chwili wszystko dla niej było cudowne!
    Dłonie Severusa prześliznęły się po jej szyi, delikatnie jej dotykając opuszkami palców i aż zadrżała. Powoli, metodycznie rozluźnił węzeł jej krawata, a później zdjął jej go. Później przyszła kolej na koszulę. Car skutecznie odwróciła uwagę nauczyciela od blizny po upadku na prawym ramieniu. Chociaż i tak pewnie ją kiedyś o to zapyta...
    Jęknęła, gdy ponownie zabrał się za jej szyję. W międzyczasie lekko ją uniósł, tak, że teraz mogła położyć się na zimnej ławie. Zachowując ostatnie resztki przytomności, Car wyjęła z kieszeni spodni różdżkę i rzuciła na drzwi zaklęcie zamykające i wyciszające. Jeszcze raz spojrzała w czarne oczy Snape'a i powiedziała:
- Naprawdę chcę tego, Severusie.

***

    Obudził się pierwszy raz od wielu lat z kompletnie czystym umysłem. Było to takie przyjemne uczucie... Gdyby nie był Naczelnym Postrachem Hogwartu, pewnie by mógł nawet stwierdzić, że się za tym stęsknił.
    Próbował wstać, ale coś mu przeszkodziło. Rozejrzał się dokładniej. O MÓJ DROPSIE!!! Na samego Slytherina, na Komnatę Tajemnic i tego Bardzo Wielkiego Gada!!! Czy to jest to, co on myśli, że jest? Nie, to niemożliwe... Aż nagle zaczęły do niego docierać wspomnienia z nocy.
Karna lekcja szóstego roku... Potem ta rozmowa. Bratnie dusze (tu zaklął cicho). A potem... A potem przespał się z uczennicą! Dwa razy! Co mu strzeliło do głowy?!
    Znowu zaklął. Z tym samym uczuciem obudził się na twardej posadzce lekko po północy. Chciał udawać, że nic się nie stało, wyprosić ją i mieć wszystko z głowy, ale... Ale. Gdy machnął różdżką, aby ich ubrać, a potem zaczął zdejmować zaklęcia z drzwi (nawiasem mówiąc, bardzo silne), dziewczyna zaszła go od tyłu, mocno objęła i ponownie uwiodła. Tym razem trafili do łóżka, na szczęście, bo jego krzyż pewnie już by nie wytrzymał. Skrzywił się. Był dla niej za stary. Dwadzieścia lat! Co z tego, że to znacznie mniejsza różnica w świecie czarodziejów niż u mugoli? Brown będzie napiętnowana! Nie, zdecydowanie nie może jej więcej ulec. Wygoni ją i będzie traktował opryskliwie, jak wszystkich innych uczniów.
    Jego przemyślenia przerwał cichy pomruk zadowolenia. Pochodził on od leżącej po lewej stronie dziewczyny. Teraz jej piękne, brązowe włosy z blond pasmami były w nieładzie, ale nadal dobrze wyglądały. Przypomniał sobie jej oczy. Karmel, prawdziwy karmel. A jej usta...
    Przestań, stary zboczeńcu! Obudź ją w końcu i skończ to!
    Wyjątkowo niepewnym jak na niego ruchem potrząsnął lekko jej ramię. Dobiegł go tylko niezrozumiały pomruk. Spróbował jeszcze raz. Znów to samo. Ponownie. I nic. Widać była śpiochem, a to nie ułatwiało mu zadania. Tym razem mocnym ruchem przewrócił ją na plecy. Tylko poszukała palcami srebrzystozielonej kołdry i przykryła się mocniej. Wyglądała tak spokojnie. Jaka szkoda, gdyby...
- Przestań! To nie jest śmieszne! - wykrzyknęła oburzona i chciała się głębiej zakopać pod kołdrą. Chyba w ogóle nie zmieszało jej to, że nie jest u siebie w dormitorium. - Mówiłam, żebyś mnie nie łaskotał! - powiedziała i zrezygnowana podniosła się do pozycji siedzącej. - Nie lubię, gdy ktoś mnie budzi.
- A ja nie lubię, gdy ktoś bezprawnie przebywa w moich komnatach – wyrzucił z siebie Mistrz Eliksirów.
- Bezprawnie? - Dziewczyna uniosła brew. - Nie tylko ja jestem winna... - wyszeptała i lekko musnęła jego wargi. - Bratnie dusze muszą być razem. Cały czas... - Dalej mówiła tym swoim aksamitnym głosem i Snape znowu był... oczarowany? Uznajmy, że otumaniony.
- I co teraz będzie?
- Teraz? Nic bym nie zmieniała... - mruknęła, całując go. Severus przyciągnął ją do siebie i zaczął błądzić palcami po jej ciele.
- Która godzina...? - wymamrotał niewyraźnie opiekun Ślizgonów.
- Chyba późna... Przeszkadza ci to?
- Nieszczególnie – wycedził przez zęby, a wtedy...
- A mi tak – odsunęła się i szybko wstała. Machnęła różdżką i szybko się ubrała. - Nie było mnie na noc w dormitorium – wyjaśniła i pocałowała go w czoło. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi, nie oglądając się na zesztywniałego ze zdziwienia Mistrza Eliksirów i jego uchylone w wyrazie zdumienia usta.

***


    Hermiona obudziła się z mieszanymi uczuciami. Była sobota i czekał ją miły dzień z chłopakiem i przyjaciółmi, ale... Gdy rozejrzała się po dormitorium, stwierdziła, że albo Carmen do tej pory nie wróciła, albo wyszła znacznie wcześniej. Bardziej prawdopodobne było to pierwsze. Łóżko nie było używane, to przemawiało za tą teorią. Cóż, Gryfonka się martwiła. Cały poprzedni wieczór szukali Brown, ale nigdzie jej nie znaleźli. Co takiego mogło się stać?
    Brunetka przeciągnęła się i poszła do łazienki. Tam w miarę doprowadziła się do porządku. Wróciła do sypialni, aby przed śniadaniem coś jeszcze poczytać, gdy nagle... prawie wpadła na Carmen. Była ubrana tak samo, jak poprzedniego dnia, ale włosy miała w nieładzie. Wyglądała jednak na szczęśliwą.
- Coś ty całą noc robiła? - zapytała Hermiona. Była oburzona, że przyjaciółka dobrze się bawiła, a oni martwili się cały czas.
- Czy to ważne? - rzuciła Car.
- Tak, ważne. Szukaliśmy cię wszędzie, ale ciebie nie było! Co robiłaś? - zagrzmiała pani prefekt. Uraczyła ją też swoim słynnym spojrzeniem, które przeważnie onieśmielało innych. Ale inni to nie Carmen.
- Traciliście tylko czas, byłam w bibliotece – odparła spokojnie.
- Myślisz, że tam nie zajrzeliśmy? - żachnęła się, coraz bardziej wkurzona, panna Granger.
- A Dział Ksiąg Zakazanych?
- No... A skąd niby masz pozwolenie? - zmieszała się Hermiona.
- Od dyrektora. Tak samo, jak na myślodsiewnię. Swoją drogą, chyba zadziałała, co...? - zapytała przebiegle Brown. Przyjaciółka nie dała się zwieść.
- Tak i... Ej, ty zmieniasz temat! Co robiłaś? Nie wyglądasz na zmęczoną...
- Ach... Moja szkoła nie poszła w las, prawda?
- Prawda – odparła z dumą Miona.
- Kiedyś ci powiem. Obiecuję, dobra? - spytała niepewnie.
- Dobra – zgodziła się po chwili ciszy Hermiona. - Ale idź się przebrać.
- Marzę o tym.
    I już jej nie było. Po chwili wróciła w swojej ulubionej, wyświechtanej marynarce i dziewczyny razem zeszły do Pokoju Wspólnego. Chłopaków nie było, zauważyły tylko Ginny, która właśnie wchodziła przez dziurę pod portretem.
- A ty już po śniadaniu? - zapytały niemalże jednocześnie.
- A wy co: Fred i George? - odparła z rozbawieniem rudowłosa.
- Prawie. I nie unikaj odpowiedzi, proszę. Za dużo jak na jeden dzień. – Hermiona spojrzała sugestywnie na Carmen.
- Dobra, nie wnikam. Mam spotkanie z Draconem – powiedziała Gin.
- Świetnie, że podziękowałaś – rzuciła Car, przewracając oczami. Miona szturchnęła ją za to w żebro.
- Jest po prostu głodna – wyjaśniła. - I zmęczona. Na razie, Gin!
- Dzięki. Pa!
    Dziewczyny przeszły przez portret i schodami zeszły aż do Wielkiej Sali. Po drodze Granger spytała:
- Co ci strzeliło do głowy?
- Nic. Jakbyś nie zauważyła, to cała ja – odcięła się Car. - Ale głodna jestem naprawdę.
    I weszły do jadalni. W środku śniadanie trwało w najlepsze, nastroje też były wesołe. Podeszły do stołu Gryffindoru, przy którym siedział Harry z Ronem. W najlepsze dyskutowali o zbliżającym się meczu quidditcha. Mieli grać z Krukonami. Jednak chłopcy gdy tylko je zobaczyli, przerwali rozmowę. Hermiona usiadła obok Harry'ego, a Ron ucieszył się na widok Carmen. Cóż... chyba trochę zbyt entuzjastycznie.
- Car, gdzie ty byłaś? - zapytał z niepokojem w głosie, po czym wstał i mocno ją uściskał. Zdrętwiała. Nie chciała tego, nie lubiła, a on nie miał prawa! - Martwiłem się i...
- Nie dotykaj mnie! - Wyrwała mu się i usiadła jak najdalej od niego. - Mówiłam ci, co o tym myślę, jasne? - warknęła. Po chwili dodała trochę łagodniej: - Słuchaj, to tylko iluzja, tobie się wydaje, że mnie lubisz. Jestem arogancka, wredna i egoistyczna, a ty masz już dziewczynę! Spójrz na nią! - Wskazała w stronę stołu Krukonów. Była tam Luna i patrzyła na nich. Niby była spokojna, ale dało się zauważyć, że miała czerwone oczy. - Płakała przez ciebie! Czy do ciebie nie dociera, że nie możesz jej tak zostawić, bez słowa, i zachowywać się jak skończony dupek?!
- Ja... Ja nie...
- Nie wiedziałeś? Oj, jak mi przykro! Przeproś ją i odczep się ode mnie – powiedziała i zabrała się za jedzenie. Była głodna jak hipogryf. Musiała dzisiaj coś zjeść.
    Rzuciła okiem na stół nauczycielski. Siedział tam i wpatrywał się w nią swoimi nieprzeniknionymi oczami. Uniosła lekko puchar z sokiem dyniowym w jego stronę i wzięła łyk napoju. Chwilę później on zrobił to samo.
    Obok Snape'a siedział wampir i obserwował to wszystko z kamienną twarzą. Nie wyrażał emocji, ale zastanawiał się nad znaczeniem tego wszystkiego. Severus i ta Gryfonka coś knuli. Zaraz, jak ona się nazywała? Ach tak, Brown. Była dziwna, bardzo apatyczna na jego lekcjach, ale... Ale niewątpliwie inteligentna. I na pierwszy rzut oka zauważył, że coś ich łączy. No tak, lecz Severus miał być szczęśliwy. W końcu.

***

    Ginny szła korytarzem na siódmym piętrze, aby dotrzeć w końcu do Pokoju Życzeń. Otworzyła ciężkie, masywne drzwi i weszła do środka. Znalazła się w przytulnym pokoju, z palącym się ogniem w kamiennym kominku i wielką kanapą na środku. Podłogę przykrywała przyjemna w dotyku i miękka wykładzina, na ścianach była drewniana boazeria.
    Podeszła bliżej, a drzwi same się zamknęły. Zobaczyła postać w ciemnym garniturze, siedzącą plecami do niej na kanapie i wyraźnie nad czymś myślącą. Na palcach doszła do niej i pochyliła się nad chłopakiem, po czym szybko klepnęła go w ramiona. Blondyn aż podskoczył, ale na jej widok się uśmiechnął.
- Chciałaś, żebym zszedł na zawał? - zapytał z szyderczą nutką w głosie.
- Nie. Kto by mi wtedy dostarczał rozrywki?
- Twoi bracia – zadrwił Malfoy.
- Nieprawda – szybko zaprzeczyła. Usiadła obok niego na kanapie. - Dobrze wiesz, że to nieprawda.
- Masz rację – odparł i zaczął bawić się jej włosami. - Zmieniasz się.
- Zmieniam? Draco, ja... ja się boję – zająknęła się. - Już nie czuję tej braterskiej więzi z nimi. Oni... przestają być dla mnie ważni.
- Dlaczego to cię martwi? - Uniósł blond brew. - To raczej dobrze, w końcu jesteś ze mną.
- Draco, to moja rodzina! Nie mogę ich nie kochać, to jest... dziwne, złe i okrutne!
- Zdefiniuj mi te trzy słowa. Uspokój się, dorastasz i twoje więzi rodzinne nie są już takie trwałe. Wszystko będzie dobrze.
- Na pewno? - zapytała z nadzieją.
    W odpowiedzi otrzymała długi pocałunek. I mimo, że w głębi duszy się obawiała, uwierzyła mu. Jak można nie wierzyć swojemu chłopakowi? Zwłaszcza takiemu upragnionemu. Czasami przez głowę Ginny przebiegała myśl, czy to nie jest przypadkiem zwykły sen, tylko iluzja. Nawet jeśli, nie chciała się budzić. Nigdy.
    Nagle Draco odsunął się od niej i złapał za lewe przedramię. Skrzywił się z bólu.
- Wszystko w porządku? Wytrzymasz? - zapytała.
- Jasne – wykrztusił. - Nie martw się. Czarny Pan mnie wzywa, ale wrócę.
- Mam nadzieję, Draco. Wróć tylko cały.
- Obiecuję. Również to, że gdy Czarny Pan wygra, będę z tobą.
- Nie jestem pewna czy... - zaczęła, ale blondyn jej przerwał.
- Wszystko będzie dobrze. Opowiem mu kiedyś o tobie i cię oszczędzi. Zrobi to dla mnie.
- Jesteś pewien? A moja... - Skrzywił się mocniej.
- Muszę iść. Nie wiem, ile to zajmie. – Pocałował ją w policzek i wyszedł.
- ...moja rodzina? - dokończyła pytanie, chociaż on już tego nie słyszał.
    Siedziała tam jeszcze z pół godziny, zastanawiając się, jak z tego wybrnąć. Nie chciała z niego rezygnować, ale rodzina...
    Rodzina była ważna.

19 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! :D
    Biedna Ginny.... :(
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Carverus jest spoko xD hahahha xd naprawdę bardzo cukierkowo :D ale dobrze jest :D cisza przed burza mówisz? Nono :) rzeczywiście mało Harrymione no ale cóż ;) Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Powinna być zielona i sama nie chcesz tej czarnej, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
    2. Ciekawe czy jak skończę część to dostanę dedykację... Żart, musiałabym przestać być sobą xD
    3. SS/OC pachniał Bez Cukru. Serio, dzisiaj skończyłam czytać Szach Mat po raz trzeci i podobieństwa są jasne.
    4. Pisałam już, że te zdrobnienia "Gin" i "Hermi" są kretyńskie?
    5. Teraz już wiem, jaki jest twój ulubiony kolor. Fioletowy tu, fioletowy tam...
    6. Cisza przed burzą? A ty już tego nie pisałaś?
    7. Mój mózg rozwalił system: Cartrix (Carmen i Bellatrix...).
    8. a) Snown (Snape i Brown). Blisko do clown...
    b) Snarmen;
    c) Severmen;
    d) Carus (xD).
    9. AMEN, dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10. Dziękuję, że dbasz o moje zdrowie psychiczne i mówisz mi, co mogę czytać xD

      Usuń
  4. Cudowny. Jesli Snaperki cie ukatrupia, ja je ukatrupie ^^. Uwielbiam Snape`a i Carmen. Mam nadzieje rowniez ze ron sie ogarnie i przeprosi lune. I Drinny na koncu....co malfoy ma zamiar zrobic? Czekam na nastepny z niecierpliwoscia i przepraszam za brak polskich znakow. Pisze na tablecie. A i zapraszam rowniez do siebie na gingergranger ;). Wlasnie pojawil sie drugi rozdzial.
    Pozdrawiam,
    Honeyed Girl.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to teraz tylko Barnabas został bez drugiej połówki :D Poor Barnabas :C
    Świetny rozdział. Uwielbiam Severusa nazywającego siebie "starym zboczeńcem" XD Sevmen to całkiem dobra nazwa. To nic, że dziwna, tak to już jest z pairingami :D
    Damn, nie mogę się doczekać następnego rozdziału *3* Oby ten czas jakoś w miarę szybko zleciał :P

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem uzależniona od tego opowiadania..
    <3<3<3<3<3<3
    co będzie dalej?
    Snape i Carmen <3
    czekam z niecierpliwością na następny rozdział
    z.
    PS Zgadzam się z Joker, że te zdrobnienia są dziwne xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, zabiję?
    Uduszę?
    Poćwiartuję?
    W ogródku zakopię?
    Nieee, za co? Wszystko ślicznie ;D
    A dziękuję bardzo, taki prezencik jak najbardziej trafny <3
    Kurcze, nawet sama nie wiem co powiedzieć. Carmen... Severus... Hmm, muszę przetrawić temat i się z nim oswoić ;D
    Ale i tak wszystko ślicznie :D
    A informować, informuj na nowym blogu ok? Na starego już mało co wchodzę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a konkurs :
      Carus? ( wtf ? XD )
      Seven? ( buahah, piękna angielszczyzna :D )
      Carerus? ( brzmi jak nowa część Need For Speed XDD )
      dobra, na więcej mnie nie stać XD

      Usuń
  8. Super blog ;-)

    Zostałaś zostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger.
    Więcej na mojeminiopowiadania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem brzydkim spamerem, wybacz ;c
    Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger ;3
    Więcej na : http://sevmiones-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeciu, kocham czytać Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  11. carmen to dziwka . . .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey... Każdy może mieć swoje zdanie i doceniam to. Naprawdę. Ale może jakieś uzasadnienie? Bez niego to nie opinia, taka prawdziwa.

      Usuń
  12. swietny blog, epickie opowiadanie, kiedy czytam o Carmen to tak jakbym widziala siebie (jestem w b. podobnej sytuacji ;( ) czekam z niecierpliwoscia na dalszy ciag! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. O jezu, poprostu G E N I A L N E opowiadanie, a rozdzial cud, miod i orzeszzki. Nie moge sie doczekac niwego rozdzialu. Pozdrawiam serdecznie i czekam cierpliwie <3

    OdpowiedzUsuń
  14. to czekanie... dodaj juz, zlituj sie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale dzisiaj nie dodam. Najwcześniej w niedzielę. Przepraszam :/

      Usuń
  15. Ciekawy rozdział, chociaż Car mnie trochę zszokowała. Nie bardzo lubię Snape' a ale to jest straszne! Ok, oboje są trochę dziwni, ale żeby aż tak ich łączyć? :/ no nwm... Mało hp +hg ;( :P Jak tam wakacje? Mi się trochę nudzi to byłoby miło gdybyś dodała rozdział jak masz czas :P
    Pozdrawiam, życzę fajnych wakacji i oczywiście wenki ;)
    Julla

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll