Harry Potter - Book And Scroll

26.5.13

22. Make a change

"I'm gonna make a change,
for once in my life
It's gonna feel real good,
gonna make a difference
Gonna make it right...
A summer disregard,a broken bottle top
And a one man soul
They follow each other on the wind ya' know
'Cause they got nowhere to go
That's why I want you to know
I'm starting with the man in the mirror
I'm asking him to change his ways
And no message could have been any clearer
If you wanna make the world a better place
Take a look at yourself, and then make a change
A willow deeply scarred, somebody's broken heart
And a washed-out dream
They follow the pattern of the wind ya' see
'Cause they got no place to be
That's why I'm starting with me"
- Michael Jackson, "Man In The Mirror"

    Draco Malfoy szedł ciemnym korytarzem. Stąpał szybko i pewnie, spieszył się. Jego uczniowskie szaty lekko falowały, a blond grzywka podskakiwała w rytm kroków.
    Chłopak w zaciśniętej dłoni trzymał kartkę. Nic wielkiego, mały kawałek pergaminu, który pół godziny wcześniej przyniosła mu mała, szkolna sowa. Dobrze znał to pochyłe, mocno ściśnięte pismo.

Draco,
Mam ważną sprawę, dotyczy twoich rodziców.
Przyjdź o 18 do tej pustej sali przy wejściu do lochów.
Nikomu nic nie mów.
Koniecznie.
Severus Snape

    Dracon westchnął i odgarnął włosy z czoła. Co oni znowu zrobili? Czego od niego chcą? Pewnie znowu mieli wpadkę u Czarnego Pana, a jego ukochany ojciec chrzestny musi ich ratować i przekazać wszystko dziedzicowi Malfoyów.
    Do tego nadal szukał tej dziewczyny. Zaczął już tracić całkiem nadzieję, że ją odnajdzie. Szanse niestety równały się w praktyce zeru. Ślizgonowi została już tylko marna próbka Amortencji, którą dostał od ojca chrzestnego. Nosił ją zawsze na małym łańcuszku na szyi, nie rozstawał się z nią. Dzięki temu prawie cały czas mógł czuć ten cudowny zapach. Wanilia i orzechy. Od tego czasu niczego bardziej tak nie pragnął, jak poznać ją i znowu poczuć dotyk jej długich włosów.
Westchnął. Przyspieszył kroku i wkrótce dotarł do wspomnianej sali. Stanął niepewnie przed zamkniętymi drzwiami. Nigdy tu nie był, klasa należała do tych nieużywanych. Zastanawiał się czy wejść do środka, czy czekać na Snape'a przed wejściem. Zerknął na magiczny zegarek, który dostał od rodziców – za pięć osiemnasta. Nie, zdecydowanie powinien wejść do środka. Jeszcze ktoś niepożądany go zauważy, a tego przecież by nie chciał.
    Blondyn uchylił delikatnie drzwi i zajrzał do wnętrza sali. W środku nikogo nie było. W zasadzie to właściwie nic tam nie było. Wszedł do środka, a drzwi za nim się zamknęły z lekkim skrzypnięciem. Rozejrzał się dokładniej. Po chwili ujrzał niewielką, kamienną misę stojącą na parapecie. Wydawała mu się znajoma, ale w obecnej chwili żadne sensowne uzasadnienie jej "obecności" tutaj nie przychodziło mu do głowy. Podszedł do niej powoli.
    W środku wirowała przejrzysta woda, z drobnymi srebrnymi nitkami. Od razu wiedział, że to magia, bardzo zaawansowana zresztą. Pochylił się nad naczyniem i próbował policzyć wszystkie nitki, jednak zaraz poderwał się jak oparzony – usłyszał jakiś pisk.
    Draco odsunął się od parapetu i wyjął machinalnie różdżkę – nie był tu sam. A może to znowu ten dureń Potter w swojej pelerynie robi mu kawał? Nie, ten idiota nie wpadłby nawet na sfałszowanie listu, a co dopiero podrobienie pisma samego Naczelnego Postrachu Hogwartu!
    Trochę uspokojony Ślizgon opuścił różdżkę, ale dokładniej rozejrzał się po sali. Nadal nic. Pewnie tylko mu się wydawało... Wrócił do dziwnego naczynia. Kompletnie zapomniał o umówionym spotkaniu, woda w misie zaczarowała go i koniecznie chciał się dowiedzieć, co kryje się w środku. Woda wirowała, hipnotyzując go i przyciągając do siebie. W końcu blada twarz Dracona dotknęła zimnej tafli płynu.
    Znalazł się na jakimś korytarzu, w nocy. Księżyc świecił przez okno, a on dostrzegł jakąś postać, która szła w jego kierunku. W końcu dziewczyna weszła w strumień światła. I wtedy serce Draconowi zamarło. Weasley. To ta zdrajczyni krwi Weasley. Nie, to niemożliwe. Mało tego, to wręcz absurdalne! Jakim cudem on i ta... ta podróbka czarownicy...
    Po chwili dostrzegł siebie, idącego chwiejnym krokiem w stronę dziewczyny. Czyli jednak. Najsłodszy Salazarze, to nie może być prawda! Usłyszał swój głos. Czego tu szukasz, Weasley? N-nie twoja sprawa, Malfoy. Zaraz, może to nie ona. Może ruda zaraz sobie pójdzie, a on spotka kogoś innego?
    Ale z każdą chwilą, z każdym momentem, który obserwował, tracił nadzieję. W głowie zaczęło mu się przejaśniać, zaczął sobie wszystko przypominać. Tak, to była prawda. Przypomniał sobie wszystko. Z najdrobniejszymi szczegółami i wtedy prawda uderzyła w niego nieznośnie. On się zakochał. Zakochał się w Ginny Weasley! A skąd wiesz, że bym tego nie zrobił?
    Wszystko wróciło. Na dodatek właśnie patrzył, jak sam całuje dziewczynę i to mu się podobało! I co teraz będzie? Jedno wiedział na pewno. Nie zostawi jej, bo sam będzie nieszczęśliwy, a tego przecież pragnie najmniej na świecie. W tej samej chwili również coś innego do niego dotarło.
Merlinie! Przecież ona nie była pijana, ona to pamięta! To dlatego następnego dnia i każdego innego napotykał jej wzrok. Wtedy wydawało mu się to normalne, jednak w obecnym momencie wszystko wyjaśniało! Jaki on był głupi! Ale zmieni to, musi. Potrzebuje tego.
    We wspomnieniu zaczął uciekać z Ginny przed Filchem, trzymał ją mocno za rękę. Niezła jesteś. Naprawdę... Draco oblizał spierzchnięte wargi. Naprawdę do siebie pasowali, na całą fortunę Malfoyów! Jednocześnie poczuł w piersi dziwne ukłucie, gdy zobaczył jak odchodzi do dormitorium. Uśmiechnął się wrednie. Wspomnienie zaczęło się rozmazywać.

***

- Hermiono, kiedy on w końcu przyjdzie? A może w ogóle nie przyjdzie? A co, jeśli plan Carmen nie wypalił? A jeśli...
- Ginny, uspokój się! Wdech, wydech, wdech...
- Ale ja już nie wiem, co robić! Pomóż!
- Niby w czym? Teraz wszystko w rękach losu.
- Nie zamieniaj się w Trelawney, Miona.
- Przestań! Dobrze wiesz, jak nienawidzę tej starej oszustki! I nie mów tak do mnie, wiesz przecież, że nie lubię tego zdrobnienia...
- Nie ma sprawy, Hermi.
- Nie pozwalaj sobie. Zawsze mogę zaraz stąd wyjść i zabrać pelerynę, a wtedy...
- Nie, nie! Już jestem grzeczna.
- No widzisz. Jak chcesz, to potrafisz. Muszę się zastanowić nad takim wytresowaniem Carmen...
- Wypraszam sobie! Jak ty się w ogóle do mnie zwracasz? A zresztą ta Brown to człowiek, a nie sklątka tylnowybuchowa Hagrida!
- Wiem-To-Wszystko jakbyś zapomniała. I to nie jest "ta Brown" tylko Car.
- Wow, zaprzyjaźniłyście się?
- Nie obrażaj się.
- Nie obrażam się. Po prostu ranisz mnie.
- Musisz bardziej popracować nad ironią, bo ci nie wychodzi, Gin.
- Oj tam, czepiasz się.
- Nie czepiam. A zresztą Car zostaw w spokoju, ona i tak za wiele już przeszła.
- Za wiele, jak na nastolatkę?
- Za wiele, jak na jedno życie. A teraz cicho bądź, bo chyba coś słyszałam.
- Co? Gdzie? Draco! On idzie! On idzie i zaraz zajrzy do myślodsiewni! Hermi, kocham cię!
- Odczep się. Odbija ci na sam koniec?
- Może. Ale to z miłości, musisz mi wybaczyć.
- Zastanowię się.
- Jesteś ostatnio strasznie wredna.
- Dziękuję. Staram się. Przymknij się, bo rzucę na ciebie Silencio.
- Niech ci będzie. Ale i tak ominął mnie dziś trening quidditcha.
- A co powiedziałaś H-harry'emu?
- Że źle się czuję. O raju! Patrz, wchodzi!
- Tak, tak by zrobił każdy normalny człowiek, Gin.
- Ale on nie jest normalny. Jest nienormalnie przystojny.
- Może jak dla ciebie. Silencio! Nie patrz tak na mnie, chyba coś usłyszał. A już prawie wlazł do tej myślodsiewni. Zaraz, po co ja to wszystko mówię? O, Godryku, idzie tu! Dobra, nie znalazł nas. Nie patrz tak na mnie. No dobra, odczaruję cię, jak obiecasz, że będzie cicho. Zgoda?
- Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób.
- Miałaś być cicho.
- Skłamałam, Hermi.
- Oj, co by na to powiedziała twoja mama?
- Jej w to nie mieszaj.
- Przymknij się, już prawie wszedł!
- Co? Już? Ale super!
- Tak, teraz wszedł. Możemy gadać.
- Zaraz... co ty robisz?
- Zabieram pelerynę. Czekają was długie rozmowy, a ty nie możesz się ciągle ukrywać.
- Zostaw ją! Miona!
- Coś ta perswazja ci nie wychodzi. Powodzenia z Draco!
- Hermiona, nie zostawiaj mnie!
- Taki był plan, na razie!
- Nie...
- Pa, Gin. Trzymaj się! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!

***

    Ginny została w opuszczonej klasie sama. Merlinie, tego nie przewidziała. A raczej zapomniała o tym. Zawsze może jeszcze uciec... Ale nie, on i tak już o nich wie. To nie będzie miało sensu. Kompletnie.
    Dziewczyna oparła się o zimną ścianę i czekała. Co takiego mu powie? Sama do końca nie wiedziała. Cóż, najwyżej będzie improwizować. Zaraz, ja to ludzie mówią? Improwizacja to najprostsza sztuka. Przekonamy się.
    Mijały minuty, które Ginny wydawały się godzinami. W końcu ujrzała jakiś ruch przy myślodsiewni. Była jak spetryfikowana. Już po chwili obok misy stał Draco Malfoy. Wyglądał jak zwykle świetnie, tylko wyraz twarzy miał dziwny, jakby był w szoku. Widocznie zbierał się w sobie. W pewnym momencie odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.
- Nie...! - zawołała za nim Ginny, lekko zdławionym głosem.
- Co do... - Dracon obrócił się i dostrzegł Gryfonkę. Stanął osłupiały. - Co... co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie – odparła zawstydzona dziewczyna.
- Aha. To – wskazał na parapet – to twoja sprawka?
- Można to tak ująć... - Weasley wzięła głęboki wdech. - Musimy porozmawiać.
- To narzuca się samo przez się. - Blondyn wyciągnął różdżkę i wyczarował dwa fotele. - Usiądziesz?
- Dobrze.
    Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedzieli, co powiedzieć. To znaczy, wiedzieli, ale nie mieli pojęcia, od czego zacząć.
- Ja chcę, żebyś... - zaczęli równocześnie. Po chwili wybuchnęli śmiechem.
- Masz ładny śmiech – powiedział Draco. Ginny zarumieniła się.
- D-dziękuję. Ty też. – Uśmiechnęła się.
- Często mi to mówią – mrugnął. - Więc... Dobra, zacznę prosto z miotły. Ja... Nie pamiętałem tej nocy. Kompletnie.
- Wiem. Zauważyłam.
- Właśnie. Ale wiedziałem, że kogoś takiego spotkałem i... zakochałem się. Mam nawet Amortencję, żeby ciągle czuć twój zapach. –Pokazał fiolkę na srebrnym łańcuszku.
- Nie znudził ci się? - zapytała Gin.
- Cóż... nie. Przeciwnie, uzależniłem się i już od dawna sam zapach to za mało. – Wstał i podszedł do niej. Kucnął przy jej fotelu.
- Ja... Ty już... już od dawna mi się podobasz – wykrztusiła Ginny.
- Więc może... może byśmy spróbowali? Razem?
- Ale Draco, ty? Ze mną? To jest nielogiczne... Czystokrwisty Malfoy i zdrajczyni krwi Weasley...
- Dlatego musielibyśmy się ukrywać. Jeśli nie chcesz, to uszanuję to... Ja zwyczajnie... Nigdy się tak nie czułem. Nie chcę cię po prostu skrzywdzić.
    Ginny nie odpowiedziała. Wpatrywała się w jego oczy, w te, które widziała zawsze w swoich snach. Zastanawiała się, czy to prawda, a nie właśnie marzenie senne. W końcu stwierdziła, że nawet, jeśli to tylko iluzja, nie chce się budzić. Już nigdy.
    Ujęła jego twarz w dłonie, a Draco aż zadrżał pod tym dotykiem. Przymknął oczy. Poczuł na policzku oddech dziewczyny, której szukał tyle czasu, a która była tak blisko.
- Nie powiem, żeby mi to specjalnie przeszkadzało – usłyszał i poczuł, jak całuje go w usta.
    Draco zatopił się w tym cudownym zapachu i nareszcie czuł się szczęśliwy. Objął dziewczynę i pogłębił pocałunek. I tym razem wszystko pamiętał.

***


    Hermiona wyszła, zostawiając przyjaciółkę i mając nadzieję, że sobie poradzi. Że oboje sobie poradzą.
    Weszła po schodach na czwarte piętro. Mijała wszystkie gadające obrazy i ciężkie zbroje, patrzyła w okna. Przynajmniej Gin będzie szczęśliwa. Znowu jej, Hermionie Jean Granger, nie udało się. Ale nie miała się co dziwić. W końcu to był Chłopiec, Który Przeżył, słynny Wybraniec, więc niby dlaczego miałby pozostawać w tak zażyłych kontaktach ze... szlamą.
    Hermiona zatrzymała się. Nie, to nie może być prawda! Usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się i ujrzała całą drużynę quidditcha Gryfonów – oczywiście prawie, bo bez Ginny. Co automatycznie oznaczało, że słynny Harry Potter również tam był.
    Za późno, żeby się wycofać. Muszą ją po prostu minąć.
    Byli bardzo ubłoceni i widocznie zmęczeni – trening musiał być męczący. W końcu padał deszcz, zaczął się listopad. Na Merlina, za dwa tygodnie próby tańca na Bal Bożonarodzeniowy! Teraz nawet nie ma z kim pójść.
    Roześmiane postacie przywitały ją miłymi okrzykami, zwłaszcza bliźniacy Weasley. Szybko ją minęli i ruszyli do Pokoju Wspólnego. Gryfonka odetchnęła z ulgą.
- Hermiono... - usłyszała tak dobrze jej znany głos zza swoich pleców. Obróciła głowę i ujrzała potargane czarne włosy oraz okrągłe okulary. - Musimy porozmawiać.

14 komentarzy:

  1. Jak już to stara nie jesteś tylko pełnoletnia w świecie Czarodziejów, czyli naszym :D

    Strrrrrrrasznie się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Dzięki Tobie polubiłam Drinny ;)
    Pozdrawiam, weny życzę i udanego wyjazdu (wylotu XD)

    OdpowiedzUsuń
  2. To najpiękniejsze Drinny jakie w życiu czytałam!
    Serio!
    Jedno wielkie : Ooooooooł how sweet.
    I ten pocałunek *.*
    I to jak sobie przypomniał...
    I ten zapach.
    I to wszystko <3.
    Dziewczyno pisz tego więcej <3.
    A wracając do Harrymione...
    Co on ma jej do powiedzienia?
    Nie wytrzymam ;3.
    Pisz szybciutko, życzę weny i pozdrawiam,
    Honeyed Girl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej doczytałam ;(. Dwa tygodnie??? Hmmm pozostaje czekać ;).

      Usuń
  3. jak mogłaś przerwać w takim momencie? ;(
    opowiadanie jest cudowne, całkowicie zgadzam się z Honeyed Girl
    już teraz wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i dużo, dużo weny :*
    z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że w końcu jest notka, przeczytałam ją wcześniej, ale musiałam spadać więc komentarz dopiero dzisiaj. Ciekawe to Drinny, chociaż coś zbyt grzeczny ten Draco jak na niego (w każdym razie ja tak myślę) ale ogólnie jest ok.
    Co do Twojego urodzinowego wyjazdu to miło, że nam napisałaś, to będziemy wiedzieć, czemu Cię nie ma :) Poza tym sama bym chciała mieć takie urodziny, więc się nie czepiam ;) Ale masz później napisać czy było fajnie!
    Aaa i dzięki za podziękowania (jakkolwiek to dziwnie brzmi xD)
    pozdrawiam
    Julla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i tak na marginesie to nie wszystkie anonimy to ja, tylko te z podpisem, chyba że zapomnę ale to chyba rzadko... w każdym razie to nie tylko ja tak wyczekuje jak np. pod 21 ;)
      Julla

      Usuń
  5. Kiedyś mnie zabije ten brak dostępu do własnego komputera...
    Za to "wśkie i pochyłe" pismo należy Ci się pożądne lanie. Jak mi się będzie nudzić to wyślę Ci zdjęcia POCHYŁEGO I WĄSKIEGO pisma.
    Przechodząc dalej: Draco oddałaś idealnie. Bardzo egoistyczny (i głupi, ale to tylko moja niechęć do niego, nie przejmuj się), zapatrzony w siebie. Natomiast Hermiona... za dużo Sevmione się naczytałaś! Niedawno odkryłam u siebie to samo, z tym, że ja zmieniłam relację Severus-Dumbledore, jakby Albus był Hermioną. Ty zgubiłaś kanon w kwestii relacji Hermiona-Ginny i z Ginny zrobiłaś Seva z Bez Cukru.
    Co do Twoich urodzin - to fakt, jesteś stara. Autorki najlepszych FF są stare, co mnie nie pociesza T.T
    Co do miniatur: ja jestem chętna zawsze i wszędzie <3 ALE polecam Ci Fanfiction.net. Tam można pisać miniatury, a nawet całe blogi, a - jak dla mnie - łatwiej się tam wypromować :D
    This is the end, hold your breath and count to ten xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ta moja pamięć... miałam jeszcze wspomnieć o gadżetach. Miło mi, że dodałaś mnie do linków :D No i dziwię się trochę, jak na 22 (teraz już 23) notki powstały 24 (teraz już 26...) moje komentarze. Wydawało mi się, że pod każdą notką zostawiam jeden. MAGIA.

      Usuń
  6. Ojej, dedykacja dla mnie! Ojej, serio? Ojej, starszliwie dziękuję, tak że ojej!
    Ojej, jak słodko! Ojej jak super w tym rozdziale jest! Ojej, ale fajny pomysł miała Carmen! Ojej, Draco już pamięta! Ojej, ona mu się podoba! Ojej, udało im się! Ojej, Harry z Hermi chce pogadać! Ojej, ale będzie słodko! Ojej, ale mi sie ten rozdział podoba! Ojej, dla ciebie dedykację też napiszę!

    Ojej, przez dwa tygodnie notki nie będzie! Ojej, smuteczek! Ojej, wszystkiego najlepszego ci z góry życzę! Ojej, ale masz fajnie, że tam jedziesz!

    Ojej, pozdrawiam cie cieplutko! I ojej, weny ci zyczę!

    P.S. Bo dzisiaj wszystko jest takie ojej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ojej, miniaturki opowiadań jak najbardziej! Ojej, ja może nawet chętna jestem!

      Usuń
  7. nie, nie podoba mi się wątek Drinny.
    Barnabas, gdzie ty się podziewasz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie gniewałabym się, gdyby jednak był w czwartek :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No w końcu :D hmmmm ten zapach ;) to było świetne, kiedy nowy rozdział ? :D przypominam ci ze jesteś juz pełnoletnia :D ale nie stara :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie. Nie. Nie. Przepraszam, ze to mówię, ale... trochę zwaliłaś. Nawet jeśli jakimś cudem zaakceptowalam to, że Ruda zakochala sie w Fretce z niewyjaśnionych i bezsensownych przyczyn, to dalam ci szanse. Moze Malfoy bedzie się zachowywał jak... Malfoy? Nie jak kluska! Powinien czuć obrzydzenie czy cos, gdy dowiedział sie, ze na promilach całował zdrajcę krwi. Przepraszam, ale na tym kończy się moja "przygoda" z tym opowiadaniem. Czesc. :)

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll