Harry Potter - Book And Scroll

1.4.13

17. Nietypowa Noc Duchów

"Kochając jednocześnie dwie osoby,
wybierz tę drugą, bo jeśli naprawdę
kochałbyś pierwszą, nigdy nie
zakochałbyś się w drugiej."
- Johnny Depp

    Hermiona promieniała szczęściem. Trzymała Harry'ego pod rękę i szła z nim w kierunku Wielkiej Sali. Przed drzwiami zatrzymali się. Chłopak podał jej różę i delikatnie pogłaskał po policzku. Uśmiechnął się do niej, a ona się odwzajemniła. Spojrzała na dołączoną karteczkę: You rock my world. Gryfonka praktycznie rzuciła się na niego i przytuliła mocno, tak, że prawie się przewrócili. Znowu wybuchnęli śmiechem i wkroczyli do jadalni.
    Wielka Sala, jak co roku, była obłędnie przystrojona. Z sufitu zwieszały się różnokolorowe, świecące dynie, z wydrążonymi twarzami w strasznych uśmiechach. Sztuczne niebo miało ciemną, granatową barwę, a świece lewitowały nad stołami domów. Do tego w powietrzu brzmiała mroczna muzyka. Ktoś nawet rzucił uwagę o wybieraniu repertuaru przez Snape'a.
    Gryfoni usiedli obok siebie przy swoim stole. Hermiona rzuciła porozumiewawcze spojrzenie Ginny, która ze zdenerwowaniem wpatrywała się w Malfoya. Dumbledore wygłosił krótkie przemówienie, po czym wszyscy zabrali się do jedzenia. Dowiedzieli się przy okazji, że na weekend zniesiono godziny ciszy nocnej. Widocznie dyrektor pozwolił młodzieży trochę się wyszaleć, przed swoim odjazdem następnego dnia w tych ściśle tajnych "interesach". Uczniowie odruchowo odwrócili głowy w stronę stołu nauczycielskiego, aby natrafić na mordercze spojrzenie Mistrza Eliksirów.
    Podczas kolacji panował dość wesoły nastrój, zwłaszcza wśród starszych. W końcu Hermiona nie wytrzymała i zagadnęła jednego z bliźniaków:
- Fred, wiesz może, czemu wszyscy są tak podekscytowani?
- Oczywiście, że tak – rudzielec posłał jej swój szelmowski uśmieszek. - I właśnie miałem spytać o zgodę naszej drogiej pani Prefekt na imprezę w Pokoju Wspólnym.
- A-ale jak to...?
- Normalnie. Ja i George przemyciliśmy trochę Ognistej i ustaliliśmy, że dzisiaj będzie fajny moment na małą zabawę. Oczywiście, jeśli się zgodzisz – dodał szybko i spojrzał błagalnie na dziewczynę.
- Sama nie wiem... W końcu to alkohol, a ja muszę dbać o bezpieczeństwo i...
- Zrób to, Hermiono. Będzie fajnie – zachęcał Harry.
- No... Dobra. Ale macie mieć nad wszystkim kontrolę, jesteście za to odpowiedzialni. Kończycie, gdy tylko zacznie się dziać coś nieprzewidzianego.
- Dobrze, dobrze – zapewnił gorliwie Fred. - Na Krówkowe Łamaczki, naprawdę nie sądziliśmy, że się zgodzisz! - rzekł Weasley i pognał w kierunku brata, który, usłyszawszy dobrą wiadomość, pomachał zachęcająco do brunetki. Po chwili zniknęli im z oczu.
- Dlaczego się zgodziłaś? - wyszeptał jej do ucha Wybraniec. Dziewczyna zadrżała.
- Już mówiłam, że masz na mnie zły wpływ – odparła i wróciła do posiłku.
    Harry nic nie odpowiedział. Zwyczajnie siedział i wpatrywał się w nią. W takim wydaniu jeszcze bardziej mu się spodobała. Po jakimś czasie wstali od stołu i powoli udali się na siódme piętro. Po drodze rozmawiali o różnych rzeczach, przeważnie śmiesznych. Co chwilę wybuchali śmiechem. Po prostu dobrze czuli się w swoim towarzystwie, a to dla każdego z nich było bardzo ważne. Gdy w końcu przeszli przez dziurę pod portretem Grubej Damy, zabawa trwała w najlepsze. Z zaczarowanego magnetofonu leciała muzyka Fatalnych Jędz. Kilku Gryfonów podrygiwało rytmicznie na środku pomieszczenia, ale zdecydowana większość zajęła fotele i kanapę, a nawet podłogę. Wszędzie stały butelki kremowego piwa i Ognistej Whiskey.
    Harry usiadł na krześle przy oknie i zaprosił gestem dziewczynę, żeby zrobiła to samo. Po chwili czarnowłosy zapytał:
- Wolisz piwo z imbirem czy bez?

***



    Noc. Mała mugolska wioska jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Londynu. Gilbert Grape właśnie wyprowadzał ostatni raz tego dnia swojego psa. Owczarek pobiegał chwilę po podwórku, po czym pognał dalej za furtkę. Wróci. Zawsze tak robił.
    Mijały jednak minuty, a kochany Max nie wracał. Zaniepokojony mężczyzna ruszył w kierunku, gdzie widział go po raz ostatni. Zaległa cisza. Wyjątkowo nienaturalna.
    Nagle rozległ się pisk. Dookoła pojawiła się biała mgła. Nadepnął na coś. Spojrzał w dół i ujrzał martwe ciało swojego ulubieńca. Miał przegryzioną tętnicę szyjną.
- Cholera, co jest...?
    Ostrożnie ruszył dalej, choć wewnątrz trząsł się cały ze strachu. Umysł krzyczał, błagał, aby zawrócił, ale nie słuchał. Jeszcze tylko kawałek.
    Wzdrygnął się. Znowu poczuł coś pod stopą. Na wszystkie świętości! Przecież to jego sąsiad, Bob! A tam dalej jego syn! I żona, a dalej...
    Gilbert został sam. Na ziemi leżeli wymordowani wszyscy mieszkańcy wioski. Każdy miał dwie czerwone kropki na szyi.
    Nagle poczuł, że ktoś za nim stoi. A raczej coś. Powoli odwrócił głowę i jednocześnie poczuł, jak silne palce zaciskają się na połach jego wiatrówki i unoszą do góry. Stanął oko w oko z bestią.
- Proszę o wybaczenie. Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jestem spragniony – powiedział Barnabas.
    Odchylił głowę i ukazał śnieżnobiałe kły zbroczone krwią. Szybkim ruchem wbił się w szyję Gilberta. Pięć sekund później odrzucił do tyłu bezużyteczne ciało, które natrafiło na instalację elektryczną. Wampir zacisnął palce na swojej inkrustowanej lasce i poszedł do przodu. Stanął przed wysokim czarodziejem i ukłonił się.
- Panie. Mugole wytępieni.
- Cudownie, Barnabasie. Mam nadzieję, że wystarczy ci taki posiłek. Niestety, szpiegując dla mnie nie możesz mieć wszystkiego. Na razie, oczywiście.
- Mogę coś zrobić jeszcze, panie?
- Nie sądzę. Ty i Severus możecie odejść.
- Tak, panie – odpowiedziały dwa głosy. Po chwili rozległ się trzask aportacji i mocny podmuch owionął twarz Czarnego Pana. Tak, ta misja zdecydowanie należała do udanych.
- Bello...
- Tak, mój panie? - Z ciemności wyszła piękna, czarnowłosa kobieta.
- Możemy się już udać do dworu. Kolejna wioska tych karaluchów wytępiona – powiedział i zaniósł się potwornym śmiechem. Po chwili dołączył do niego drugi głos, z wyraźnie słyszalną, szaleńczą nutą.

***

    Po dwóch godzinach wszyscy już się rozkręcili. Harry porwał do tańca Hermionę, która miała zaróżowione policzki i cały czas się śmiała. Naprawdę jej się podobało. Po raz pierwszy tak świetnie się bawiła i nie chciała, aby to się skończyło.
    Nagle poleciała wolna piosenka. Chłopak jedną ręką objął ją w talii, a drugą złączył z jej własną. Kołysali się rytmicznie, w takt melodii i wtedy obojgu przypomniała się chwila nad jeziorem. My life will never be the same. Spojrzeli sobie w oczy – brązowe i zielone. Jedne otoczone czarnymi oprawkami okularów, drugie wyglądające zza burzy niesfornych loków. I cannot explain the things I feel for you. W tej chwili ta dwójka znowu miała tylko swój własny, odmienny świat. Istnieli tylko oni i nikt więcej. Nic więcej. It feels like I have finally found her perfect love is mine. Hermiona poczuła dłoń Harry'ego na policzku. Delikatnie ją głaskał. Zarzuciła mu ręce na szyję i lekko się przysunęła. In time I knew that love would bring this happiness to me. Marzyła o tej chwili. Śniła o niej. Zauważyła, że jego usta są czerwone, w bardzo przyjemnym odcieniu. Przysuwał do niej głowę. Z tej odległości mogła policzyć mu rzęsy. Our love is true because of you you're doin' what you do. Miała jednak lepsze zajęcie. Poczuła dłonie Harry'ego na biodrach. Jak w jej śnie. I know that this is love, I feel the magic all in the air... Tylko, że teraz Voldemort im nie przerwie. Nic nie zrobi. Nie przeszkodzi. Nie...
- Odbijamy – dobiegł ją głos, gdzieś z oddali. Z innego świata. Nie z ich. Idź sobie!
- Romilda, to nie jest dobry pomysł. Ja... - Próbował ratować sytuację Harry. Nie wyszło. Vane chwyciła go za rękę i pociągnęła w głąb Pokoju Wspólnego. Chłopak zdążył rzucić tylko Hermionie błagalne spojrzenie i bezgłośnie wyszeptać, że zaraz do niej przyjdzie.
- Co za wredna, tłusta, okropna, paskudna, wkurzająca sklątka tylnowybuchowa! - wykrzyknęła pani Prefekt, po czym ciszej dodała: - Bez obrazy dla tych biednych stworzonek. Pewnie padłyby z przerażenia, gdyby zobaczyły, do kogo je porównałam.
    Mniej więcej w takim tonie dalej prowadziła swój monolog zażaleń. Nawet nie zauważyła, kiedy wyszła z Pokoju Wspólnego i zeszła po schodach na niższy korytarz. W oddali rozbrzmiewały wesołe okrzyki, w paru miejscach natknęła się na całujące się pary. "Na Merlina, to mogłam być ja, gdyby nie ta okropna narośl na dolnej części ciała hipogryfa (czyt. Romilda)!" Przez moment nawet wydawało jej się, że dojrzała Rona, ale szybko minęła to miejsce. Dotarła w końcu do całkiem cichego miejsca, gdzie przez okna świecił Księżyc w nowiu, a marmurowe parapety były dosyć wygodne. Usiadła na jednym i rzuciła okiem na błonia, pogrążone w mroku. Ta cisza panująca wokół wydała jej się w końcu trochę złowieszcza, więc wstała z zamiarem poszukania Harry'ego. Może w końcu uwolnił się od tej wariatki.
    Przebiegł ją zimny dreszcz, na skórze poczuła podmuch wiatru. Wstała i obróciła się na pięcie, po czym zamarła. Z gardła dobył się jej okrzyk przerażenia. Wpadła na kogoś! W dodatku ten ktoś był wysoki i miał pelerynę. "Na brodę Merlina, to pewnie Snape! Już jestem martwa!" - pomyślała, bo może i dyrektor zniósł ciszę nocną, ale wredny, tłustowłosy nietoperz z lochów na pewno coś wymyśli, aby odjąć jej domowi punkty. Na przykład kiedyś Ronowi zwrócił uwagę na "zbyt głośne oddychanie". W takich momentach Mistrz Eliksirów przypominał jej jednego z prawników w serialu, który oglądała w telewizji, gdy była młodsza. Zawsze mówił, że "paragrafik się znajdzie". Podobieństwo uderzające.
- Przepraszam, p-panie prof-fesorze. J-ja n-nie widziałam... - Hermiona próbowała się ratować.
- Ależ nie szkodzi, Granger mademoiselle – dobiegł ją głęboki głos nauczyciela. Dziewczyna uniosła głowę i dojrzała parę białych kłów, w których odbijało się mdłe światło Księżyca. Odetchnęła z ulgą.
- Przestraszył mnie pan trochę, sir.
- Ja? Przepraszam ogromnie. Właśnie wróciłem z... hmmm... spotkania. Ale cóż robi tu taka miła osoba, jak najmądrzejsza panna w całej szkole? - Teraz mogła mu się dokładniej przyjrzeć. Ubrany był jak zwykle, mimo to dostrzegła jakąś zmianę w jego wyglądzie. Włosy miał w lekkim nieładzie, a koszulę pogniecioną. Mogła się również założyć, że na kołnierzyku zauważyła plamkę krwi.
- Przyszłam tu chwilkę porozmyślać i właśnie wybierałam się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdy spotkałam pana.
- Cóż za zbieg okoliczności, ja również zmierzam w tym kierunku! Pozwoli panienka, że odprowadzę? - zapytał usłużnym tonem, jednocześnie unosząc lekko brew. Bardzo seksownie, należy dodać.
- Cóż, hmmm... O-oczywiście, że tak. – Hermiona przełknęła nerwowo ślinę. Mimo całej sytuacji, naprawdę była podekscytowana spędzeniem trochę czasu z Barnaba... z profesorem!
- A zatem, pozwól ze mną. – Ukłonił się lekko i wskazał dłonią korytarz. Widziała jego długie paznokcie i smukłe, także bardzo długie palce. Szybko odwróciła głowę. Szli przez chwilę w milczeniu. - A zatem, jak podobała ci się pierwsza lekcja ze mną? Muszę przyznać, że to mój pierwszy raz, gdy nauczam młodych ludzi. Rozumiesz, nie mam w tym doświadczenia, akurat w tym, i chciałem zasięgnąć opinii...
- Mi się podobało, sir. Bardzo się podobało... - Znowu odpłynęła wzrokiem, podziwiając jego profil i kości policzkowe. Hermiono, przestań! Masz Harry'ego, jasne? Zresztą, to jest nauczyciel! Nauczyciel!
- Mam nadzieję, że nie uraziłem cię tym moim małym wypadkiem na koniec lekcji. Przysięgam, iż to nie było zaplanowane.
- Nie ma o czym mówić, profesorze. Każdemu może się zdarzyć. – Gryfonka starała się nadać swojemu głosowi neutralny ton. Nie bardzo wyszło.
- Jednakże, muszę przyznać, iż masz najurodziwsze kolana, jakie w życiu widziałem. – Posłał jej uśmiech, ukazując kły. - A wierz mi, trochę już przeżyłem.
- Dziękuję, sir. – Hermiona zaczerwieniła się. Dobrze, że było dosyć ciemno. Ten komplement mocno na nią podziałał.
    Nagle wampir przystanął.
- Słyszysz? Ktoś idzie. I to nie jest uczeń – wyszeptał.
- To na pewno tylko inny nauczyciel. Chyba nie musi się pan obawiać. W Hogwarcie wszyscy jesteśmy bezpieczni. Poza tym dlaczego pan by miał się bać... - powiedziała zdziwiona brunetka.
    Barnabas nie odpowiedział, tylko ruszył powoli do przodu.
    Po chwili z ciemności wyłoniła się mroczna sylwetka mężczyzny. Szedł szybkim, sprężystym krokiem w ich stronę, a jego czarne włosy jednostajnie unosiły się i opadały. Zdziwiony, zatrzymał się przed nimi. Collins zapytał:
- Severusie, co tu robisz o tej porze? Nie powinieneś być teraz w swoich lochach?
- Właśnie do nich zmierzam, Barnabasie – odparł chłodno Snape. Lustrował trochę nosferatu wzrokiem, po czym zerknął na Hermionę. - Co ona tu robi? Nie powiesz mi chyba, że teraz zabrałeś się za uczennice, co? Przecież dzisiaj jeszcze byłeś na Pokątnej z tą... jak jej tam...
- Oczywiście, że nie – odparł szybko, lekko zażenowany, nauczyciel obrony przed czarną magią. Mistrz Eliksirów przewrócił oczami. - Poza tym, Severusie, moje życie prywatne nie ma tu nic do rzeczy. Odprowadzałem pannę Granger do jej Pokoju Wspólnego. Przeszliśmy się kawałek. A Angelica tylko zaprosiła mnie na herbatę i...
- Przestań już, nie chcę sobie zaśmiecać głowy twoimi upodobaniami. Jaka szkoda, że cisza nocna odwołana, przyłapać chlubę Domu Lwa na włóczędze po nocy to dopiero coś! A tak to tylko odejmuję dwadzieścia punktów Gryffindorowi za niepowiedzenie nauczycielowi "Dzień dobry" i ignorowanie go. Żegnam! - rzucił kąśliwie (jak zwykle) Snape i ruszył dalej, powiewając swoją czarną peleryną. Hermiona starała się zamknąć usta, a Barnabas wydał z siebie nieokreślony dźwięk.
- Mam nadzieję, że nie wierzysz w te bzdury. Niestety, mój kolega po fachu cierpi na niedobór rozrywki, przez co naprawdę potrafi dogryźć innym.
- Naturalnie, że rozumiem. Od sześciu lat mam z nim lekcje, sir – powiedziała Hermiona i poszła dalej. Już prawie byli na miejscu.
- W takim razie fenomenalnie. Ja tu skręcam. Do widzenia, panienko! - Profesor się pożegnał i ruszył w swoją stronę.
- Do widzenia, sir – rzekła brunetka i stanęła przed portretem Grubej Damy. Muzyka zza niego już ucichła, widocznie skończyła się Whiskey lub energia Gryfonów. Bardziej prawdopodobne było to pierwsze.
    Hermiona właśnie otwierała usta, aby wypowiedzieć hasło, gdy poczuła znów tak dobrze jej już znany, bardzo przyjemny zapach. Odwróciła się, aby ponownie stanąć oko w oko z profesorem Collinsem. Zaskoczył ją jego widok, więc zapytała nerwowo:
- Zapomniał pan czegoś?
- Tak – podszedł trochę bliżej. - Przeze mnie panienki dom stracił punkty, więc uznałem, że trzeba to naprawić.
- To bardzo miłe z pana strony, naprawdę.
- Niestety, muszę mieć powód, jakikolwiek, żeby przydzielić punkty. Masz jakiś pomysł? - rzucił jej pytające spojrzenie i znowu uniósł tę brew. Niech on przestanie! Zupełnie, jakby robił to specjalnie.
- N-nie bardzo... - powiedziała marzycielskim tonem Hermiona. Po chwili, całkiem spontanicznie, dodała: - Mogę panu poprawić włosy, trochę się zmierzwiły.
- Cóż za niezwykły pomysł i inwencja twórcza! - rzekł zachwycony i przykucnął przed nią. - Nie musi być dokładnie, panienko.
    Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko zatopiła dłonie we włosach wampira. Były bardzo miłe w dotyku. Szybko jednak przywołała siebie do porządku. Przecież każdy może ich tutaj zobaczyć! Kilkoma ruchami palców zaczesała mu grzywkę, po czym odsunęła się.
- Tak będzie chyba dobrze. Zawsze może pan zobaczyć w lustrze czy... Oj, przepraszam! Zapomniałam, że pana nie widać...
- Ależ nie szkodzi, moja droga – roześmiał się. - To dla mnie wręcz komplement, bo to oznacza, że zachowuję się w miarę po ludzku. – Dotknął bladą dłonią czupryny. - Cudownie! Trzydzieści punktów dla Gryffindoru. Dziękuję bardzo i dobranoc, panienko – dodał i musnął ustami skórę na dłoni Hermiony, po czym już naprawdę się oddalił.
    Dziewczynę wręcz paliła ręka. Szybko rzuciła hasło i pobiegła prosto do dormitorium Harry'ego. Siedział tam, sam i z butelką kremowego piwa. Przysiadła się.
- Długo cię męczyła ta Romilda? - spytała brunetka z lekkim poczuciem winy. Powinna tu być cały czas, a nie wdawać się w kontakty z nauczycielem!
- Okropnie. Najgorsze jest to, że nie chciała się odczepić. Dopiero gdy bliźniacy postraszyli ją Łamaczkami i Bombonierkami Lesera, poszła spać. Widziałaś gdzieś może Rona?
- Tak. Chyba nieźle się bawił...
- A ty? - zapytał Wybraniec, patrząc jej w oczy.
- Nieszczególnie. To znaczy, na początku było super, ale ta sytuacja potem...
- Nie kończ. Rozumiem cię doskonale. Nie tak to miało wyglądać. Chciałem z tobą porozmawiać, ale przez tę wariatkę nic z tego nie wyszło. Przepraszam. – Chłopak spuścił głowę.
- Daj spokój, to nie była twoja wina. Jest dobrze, naprawdę – pocieszała go Miona.
- Ale jutro będzie lepiej.
- Jak to? - zapytała zdziwiona Hermiona.
- Nie pamiętasz? - zaśmiał się Potter. Wrócił mu dobry nastrój. - Jutro idziemy do Hogsmeade. Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną?
- No nie wiem – odpowiedziała z udawaną niechęcią. - Z tobą? I do Hogsmeade... Oczywiście, że tak, głuptasie! Harry, nie rób takiej miny, bo ci zostanie.
- Dobrze już, dobrze. Ale jeśli jutro Romilda pokaże mi się chociaż raz na oczy, osobiście ją zaavaduję! - obiecał i zaśmiał się razem z nią. Na pożegnanie chwycił dziewczynę za rękę. Tą samą, w którą pocałował ją Barnabas. Poczucie winy rosło z każdą chwilą. - Dobranoc, Miona!

14 komentarzy:

  1. Czytam Twojego bloga od kiedy założyłaś, ale nie komentowałam. Ale tetaz po prostu muszę: CZY TY CHCESZ MIEĆ MNIE NA SUMIENIU ?! Ja wiem, że Prima Aprilis, już dzisiaj dałam się kilka razy nabrać, ale to było mega szokujące przez chwilę. Przez chwilę, bo przy trzecim zdaniu użyłam zdolności myślenia i łączenia faktów (brawo dla mnie) i zwróciłam uwagę na dziwne słownictwo przez co się zreflektowałam, że dziś nikomu nie można wierzyć. Co do rozdziału - zaskakujący, i nie razi mnie to, że nie było pocałunku, bo lubię takie podchody, jak Harry i Hermiona się pomału docierają i próbują ogarnąć targające nimi uczucia. Barnabas - udało Ci się perfekcyjnie ująć jego chatakter jaki ma w "Mrocznych cieniach"- nienaganne maniery, zawsze dżentelmen, nawet jak ma zaraz wpić się w szyję człowieka i go zabić. Co do zbliżających się kłopotów bohaterów, spoko, fajnie jak coś się dzieje, a jestem pewna, że będą razem tak czy siak, wiadomo. Prędzej czy później te problemy rozwiążą przecież. Co tu dużo pisać - słowem, bardzo fajny, długi (jak lubię) rozdzialik. Z okazji świąt również dużo miłości, weny, żebyś blog ten prowadziła aż do samego końca, a nie żebyś w połowie całej historii nagle napisała epilog jak to bywa, wielu przyjaciół (może nie wielu, bo wystarczy i jeden, byleby szczerzy i oddani byli), no i spełnienia wszystkiego czego sobie zamarzysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje uwagi są bardzo cenne xD (jestem kłamcą stulecia <3 )
    Małe potknięcie Hermiony bardzo mnie cieszy. Wampir i do tego nauczyciel kontra Harry... Gdyby w adresie nie było "harrymione" to chyba bym zaczęła się martwić o przyszłość Wybrańca.
    Możesz dopisać sobie do trofeów, że byłaś pierwszą osobą, która mnie dzisiaj przechytrzyła. Mało nie zaliczyłam zgonu jak przecztałam tekst nad rozdziałem. Owszem - dziwnebłędy tam się pojawiały, ale nie skojarzyłam tego z dzisiejszym świętem. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, że pogoda jest jak w Boże Narodzenie, a nie jak w pierwszy dzień kwietnia.
    Pisałam już, że czekam z niecierpliwością na następne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff...dobrze, że to tylko prima apriilis, bo skumałam dopiero na koniec noty! Niestrasz nas tak więcej dziewczyno, bo popełnimy zbiorowe samobójstwo(no ja w każdym bądź razie)! A to byłaby prwdziwa ujm dla świata stracić kogoś takiego jak ja :D
    Nota piękna, jak zawsze, ale za tą Romilldę, to mogłabym udusić, czemu ci głupi ludzie wtrącają się zawsze w najfajniejszch momentach?! Niech ją zeżre jakiś hipogryf i po sprawie, o!
    A Barnabas jak zawsze słodki ;* Mam do niego słabość, i jum liczyłam na coś wstylu ,, dwadzieścia punktów za świetne całowanie'', Hermiona mogła lepiej wykorzystać moment... No wiem, że ma Harryego i w ogóle, ale temn no, jeszcze nie są razem wiec ogłaby się trochę zabawić :D Haha, jestem złym człowiekiem ;)
    Ej a ten cytat na początku to jakoś się odnosi do opowiadania, czy to tylko tak dodałaś, bo ąłdny jest? Bo jak do opowiadania, to ja jestem niezwykle ciekawa tej intrygi, która ma zajść między Mionka a Harrym. Będzie coś może z tym uroczym wampirkiem? Ah, fajnie by było :D
    No dobra, ja już nie spekuluję, bo dojde do jakiś głupich wniosków i co wtedy? No nic.
    Ale nie rób wiecej takich żartów! Ja rozumiem że święto, ale tak się zlękłam, że aż czytać nie mogłam, bo bałam się ze to ostatnia notka! Dopiero jak zobaczyłam te komentarze nade mną to zrozumiałam, że chciałaś nas nabić w butelkę! I udało ci się! Ale ze mnie ciota, nie ma co :D
    Oki pisz dalej, wena niech ci sprzyja, wszystkiego najlepszego bla, bla, bla i wszystkie oklepane rzeczy których można życzyć ;D Po prostu najlepszego!
    I błagam się pokornie: nie strasz mnie tak więcej, bo moje biedne, złaknione harrymione serce tego nie wytrzyma!

    OdpowiedzUsuń
  4. Informuję, że twoje zamówienie na zaczarowane-szablony zostało wykonane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie obrazaj sie :< Zeby zostawic Ci ladny komentarz, musze przeczytac, a zeby przeczytac, musze uporzadkowac pare spraw... nowa notka nie predko. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. a szablon śliczny śliczny, chociaż ten brązowo granatpwy kolor jakoś dziwnie mi wygląda, jednak nagłówek jest po prostu boski ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem, jestem. Nie dąsaj się :D
    Na szczęściu u mnie już wszystko w prządku i mogłam w końcu przeczytać notkę :3 A więc tak, miałam odruch wymiotny na odbijanym Romildy. Głupia prukwa zepsuła im ... zabawę :D I nie licz na jakiś mądry komentarz bo... bo... Sama powinnaś się do myśleć... ;_; Przed oczami nadal mam to seksowne uniesieni brwi przez Sevcia ;_; I jego wspomnienie o jej kolankach ;_; I brew ... taka baardzo seksowna ;_; DOBRA! Bo ja tu fantazjuję na jawie.. Tak nie może być. Hmm, No i oczywiście tradycyjnie miałam ciarki na : You rock my world.
    Znęcasz się nade mną :<
    Buziaki! Notka genialna! Czekam na więcej...Znacznie, znacznie więcej ;>> ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. W ramach programu: przyspiesz pisanie nowego rozdziału otrzymujesz ode mnie dodatkowy komentarz!
    Szablon fantastyczny, ale niestety przystosowany do dużych ekranów. Umieram jak muszę majstrować przy poziomym suwaku ;_;
    Co do rozdziału już się wypowiedziałam.
    Amen i czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty wredoto, jak mogłaś?
    Jak ja, osoba na najwyższym szczeblu drabiny umysłowej mogłam przeoczyć taki piękny trolling?!
    Toż to niedopuszczalne!
    Rozdział powalił. Emocje, dużo emocji ♥ A poza tym dobry Nosferatu nie jest zły, a szczególnie przystojny Nosferatu :D
    Nigdy nie lubiłam tej całej Romildy C:
    Szablon - superr ;] Bez ładu i składu - Logika Oliwki ♥
    Pozdrawiam.
    Oliwkowaa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hello to every one, since I am really eager of reading this
    weblog's post to be updated on a regular basis. It includes pleasant stuff.

    My web-site :: singapur

    OdpowiedzUsuń
  11. Szablon cudny ;).
    Słodki był ten fragment jak tańczyli *.*
    Tylko ta głupia Romilda wszystko popsuła ;(.
    Tylko proszę, niech Hermiona nie zakochuje się w Barnabasie.
    Uwielbiam jak piszesz gdy jest z Harrym.
    Pozdrawiam i czekam na następne,
    Honeyed Girl.
    PS. Zapraszam do również do siebie, pojawił się nowy rozdział ;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział super, szablon boski, czego chcieć więcej?
    Szkoda tylko, że bloga zawieszasz na czas Intensywnie nieokreślony.
    Dzisiaj się nie rozpisuję, ostatnio do pisania głowy nie mam :(
    Pozdrawiam i szybkiego powrotu do pisania ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ηeуа! I just wantеd tо aѕk іf you
    еver havе any ρгoblems with hackers? My last blog (ωordpresѕ) was hackеd anԁ I enԁed up lοsing manу months of haгԁ
    wοгk due to nο bасkup.
    Do уou havе any methoԁs to pгoteсt agаinst hackers?


    Feel frеe tο ѵisit my weblοg ::
    szukam-dziewczyny.net

    OdpowiedzUsuń
  14. Co GRYZIE Gilberta Grape'a:D Hahah Podoba mi się mieszanie Harry'ego Pottera i ról Johny'ego Deppa. Jeszcze dorzuć pirata w kapeluszu i z nożycami:D

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll