Harry Potter - Book And Scroll

12.10.12

5. Hogwart

"Bo coś w sza­leństwie jest młodości,
wśród lotu wichru, skrzy­deł szumu,
co jest mądrzej­sze od mądrości
i ro­zum­niej­sze od rozumu."
- Leopold Staff

- Jak to kieł wampira?! - Harry nie wiedział czy Hermiona żartuje, czy mówi na serio. - To żart, prawda? Zrobiłyście mi dowcip... Dobra, było śmiesznie, ale teraz powiedzcie prawdę!
- To prawda, Harry... Przecież bym cię nie okłamała... - powiedziała dziewczyna i zarumieniła się lekko, co było dosyć widać, bo miała bladą twarz z przerażenia. Carmen tylko prychnęła cicho i przewróciła oczami.
- Chłopaku, niech W KOŃCU do ciebie dotrze, że właśnie mógł cię wyssać wampir!
- Ale... ale ja myślałem, że...
- Że co? Że nie istnieją? Ocknij się, żyjemy w świecie magii. A to oznacza nie tylko miłe i przyjemne stworzonka, takie jak gumochłony, ale też krwiożercze bestie!
    Harry był w szoku. Niby wiedział, że takie istoty żyją, ale nie przejmował się tym specjalnie. Według jego informacji żyły daleko od niego i nie chciały mieć nic wspólnego z Voldemortem... A tu taka "niespodzianka".
- Jeszcze raz dzięki, Carmen.
- Już ci mówiłam, żebyś z tym skończył.
- I tak ci dziękuję!
- Dobra!!! Przyjmuję! A teraz się zamknij, bo zaraz będziesz Chłopcem, Który Przeżył, Ale Nie Wytrzymał Spotkania Z Carmen Brown. A teraz szybko się przebierajcie! Dojeżdżamy.
    Rzeczywiście. Do Hogsmeade zostało pięć minut, a oni jeszcze nie byli w szkolnych szatach. Potter odwrócił się i poczekał aż dziewczyny się ubiorą. Potem się zamienili. Nagle coś mu się przypomniało.
- Ej, Hermiono, tak w ogóle to gdzie jest Ron? Miał pójść do toalety...
    W tym momencie drzwi od przedziału się otworzyły i wysunęła się przez nie ruda czupryna.
- Hej, tęskniliście? - Weasley wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Ronaldzie, gdzie ty byłeś? - Zapytała oburzona Granger.
- No, ten... - rudzielec zmieszał się. - Spotkałem Lavender i jakoś tak... straciłem poczucie czasu...
- Aha, jasne...
- Ej, a to kto? - Ron spojrzał pytającym wzrokiem na brunetkę, żeby szybko zmienić temat.
- To nowa uczennica, Carmen – odrzekł szybko Harry.
- Cześć, jestem Ron Weasley. Miło mi cię poznać – rudzielec posłał jej, jego zdaniem, czarujący uśmiech.
- A mi ciebie nie bardzo – odpowiedziała Brown bezbarwnym tonem. Wszyscy wytrzeszczyli na nią oczy. - Co się tak gapicie? Spójrzcie tylko na jego kolana! Przyjemnie zdradzało ci się swoją dziewczynę? - Chłopak zarumienił się. - Cóż, widzę, że tak...
    W tym momencie pociąg się zatrzymał i wszyscy zaczęli wysiadać. Na peronie zobaczyli Hagrida, który, jak zwykle, wołał do siebie pierwszorocznych. Szybko zabrali rzeczy i poszli w stronę powozów. Siedzieli razem z Luną, Nevillem i bliźniakami. Chwilę później ruszyli.
    Gdy dotarli przed szkołę, udali się na Ceremonię Przydziału. Usiedli przy stole, bez Carmen, która czekała na swój przydział wraz z pierwszakami, co było dla niej dość upokarzające (dość to raczej zbyt łagodne słowo na określenie nastroju dziewczyny, ale przekleństwa ładne nie są).
    W końcu do Wielkiej Sali dumnie wkroczyła profesor McGonagall i ustawiła na środku mały stołek ze starą tiarą. Nagle Tiara Przydziału zaczęła swoją coroczną piosenkę:

Witajcie, drodzy uczniowie,
co wiedzy magicznej łakniecie.
Zważajcie na to, co w głowie,
wtedy nie pobłądzicie.
Dzisiaj piosenka jest inna,
jednoczyć Wam się każę.
Czarnego Pana to wina,
lecz to Wam później pokażę.
Wpierw przydział do domów Was czeka.
Na siedem lat tam traficie
i chociaż droga daleka,
myślę, że znajdziecie cel życia.
Teraz Wam domy opiszę,
słuchajcie więc uważnie,
bo więcej nie powtórzę,
to moje zadanie właśnie.
Gryffindor dzielnych przyjmuje,
z sercem dobrym i czystym.
Tam wielka odwaga króluje
i brak spojrzeń nienawistnych.
Slytherin to drugi dom wielki,
przebiegli tam trafiają,
co nie stronią od walki
i sprytem się przechwalają.
Ravenclaw mądrych królestwem,
inteligencja tam kwitnie.
Jest bardzo przyjemnym miejscem
dla ludzi z bystrym umysłem.
Został jeszcze dom czwarty,
najmniej z wszystkich doceniany,
lecz Hufflepuff najbardziej prawy -
z wierności i prawdy jest znany.
Tak oto na cztery domy
podzieleni będziecie,
włożycie mnie na głowy
i na stołku siądziecie.
Lecz strzeżcie się zła od dzisiaj,
bo prawda niestety jest taka,
że Voldemort może z ukrycia
namieszać w Waszych planach.

    Rozległy się oklaski i Ceremonia Przydziału się rozpoczęła. Pierwsza była "Allen, Marta", a po niej "Blake, Rose". Obie trafiły do Hufflepuffu.
    W końcu nadszedł czas na Carmen. Spojrzenia wszystkich chłopców przeniosły się na nią, za to dziewczyny zaczęły cicho pokasływać. Podeszła zdecydowanym krokiem do taboretu i nałożyła Tiarę na głowę. Opadła jej na czoło.

***

    Carmen Brown siedziała na środku Wielkiej Sali ze starą czapką na głowie i zastanawiała się, po co to wszystko. Od razu powinna trafić do Ravenclawu, ewentualnie Slytherinu.
- Decyduj się już – powiedziała do kapelusza (JA MÓWIĘ DO KAPELUSZA!). - Nie trać czasu.
- Nie tracę... Interesujące... Z takim mózgiem powinnaś trafić do Ravenclawu...
- Więc rób swoje.
- Ale czekaj... Ciekawe, bardzo ciekawe... Widzę w tobie spryt i złość, powinnaś z tym być Ślizgonką, chociaż widzę też skrupuły, zasady moralne i...
- Przestań gadać bzdury i mnie przydzielaj! Skąd w ogóle ty to wszystko wiesz?
- To proste, wszystko jest tu, w twojej głowie...
- Co z tego. - Bardziej stwierdziła niż zapytała.
- A to, moja droga, że właśnie oglądam sobie wnętrze twojej duszy, twoje pragnienia i wszystkie, najgłębiej skrywane uczucia... I na samym dnie tego twojego zimnego, pozbawionego emocji i racjonalnego umysłu oraz serca widzę odwagę, jakiej nie powstydziłby się sam dyrektor tej szkoły... Uwierz mi, wyjdzie z ciebie coś dobrego, coś, co zmieni całe twoje życie i nie tylko.
- Nie mów mi, że...
- Powiem, kochana. Powiem.
- Nie, tylko nie...
- GRYFFINDOR!!!

***

    Tiara Przydziału wrzasnęła na całą salę nazwę domu Godryka Gryffindora. Wszyscy wytrzeszczyli na nią oczy, bowiem powiedziała coś, czego nikt się po niej nie spodziewał. Carmen Brown w tym domu? Miała być w zupełnie innym! Hermionie zrobiło się niedobrze. A co, jeśli... Jeśli będzie musiała dzielić z nią dormitorium? W końcu miały tyle samo lat, a w pokoju jej, Lavender i Parvati było wolne łóżko! Ona tego nie zniesie... Widziała, jak Harry nie mógł oderwać od niej wzroku, jak działała na wszystkich chłopaków! Na dodatek miała na nazwisko tak, jak Lavender... Ale się porobiło. Dwie panny Brown w jednym dormitorium. Coś czuła, że to będzie ciężki rok...
    Podniosła wzrok i zobaczyła Carmen, która niepewnym krokiem szła w stronę ich stołu. Wszyscy ją zapraszali, żeby usiadła obok nich, ale dziewczyna wybrała miejsce przy Hermionie. Wyglądała na rozczarowaną, smutną i... zawiedzioną? Albo po prostu wściekłą na Tiarę. W każdym razie było jej niewesoło. Z ponurym spojrzeniem wpatrywała się uparcie w gładki blat stołu. W końcu Ceremonia Przydziału się zakończyła i zastępczyni dyrektora wyniosła kapelusz z sali. W tym samym momencie powstał Albus Dumledore i rozpoczął swoją mowę powitalną:
- Witajcie, drodzy uczniowie! Mam nadzieję, że wakacje miło wam minęły, ale zaczął się rok szkolny i teraz czas na zdobywanie wiedzy. Pragnę wam ogłosić, że w tym roku to ja będę uczył was obrony przed czarną magią, chociaż mam nadzieję, że za rok nikt mnie nie będzie musiał zastępować – cicho zachichotał, a młodzież mu zawtórowała. - Ale to nie wszystko. Pamiętajcie, aby być ostrożnym, nawet w murach tej szkoły. Niestety, Lord Voldemort powrócił i wszyscy musicie przyjąć to do wiadomości. Nastały ciężkie czasy dla świata, ale pamiętajcie, że dobro zawsze zwycięży. - Tutaj westchnął ciężko. - Reszta ogłoszeń: pan Filch przypomina o zakazie wchodzenia do Zakazanego Lasu i powiadamia, że na listę rzeczy zabronionych trafiły w tym roku Żelujące Żelki, Bombowe Karmelki i Fikuśne Ząbniki. To wszystko. Możecie zacząć opychać się do nieprzytomności!
    Klasnął w dłonie, a oczom wszystkich ukazały się najróżniejsze potrawy. Kurczaki, indyki, żeberka, pieczone ziemniaki i frytki, ryby i smażone jajka, puddingi i pyszne ciasta... Uczniowie natychmiast rzucili się na jedzenie. Wszyscy, oprócz Carmen. Hermiona spojrzała na nią pytającym wzrokiem znad góry sałatki i spytała:
- Czemu nic nie jesz?
- A jaki dzisiaj dzień?
- Niedziela, jak sądzę.
- W takim razie obejdę się.
- Co?!
- Słyszałaś. Zjem coś dopiero jutro. Trawienie przeszkadza w myśleniu. To strasznie rozprasza.
- Dziewczyno, zagłodzisz się!
- Nie przesadzaj. Robię tak od dwóch lat i nic mi się jeszcze nie stało.
- Zależy jak dla kogo... - mruknęła pod nosem Granger. - W ogóle, co myślisz o naszym dyrektorze?
- O Dumbledorze? To gej.
- CO?!
- Dobrze słyszałaś. Gej. Nie widzisz tego? Jak wygląda, jak się porusza, jak mówi?
- Widzę, ale...
- Na tym polega twój problem. Ty patrzysz, ale nie widzisz. Zresztą większość ludzi taka jest. To idioci. Ignoranci. Oni w ogóle nie myślą. Tylko myślą, że myślą.
- Ale w takim razie z kim...
- Z Grindelwaldem.
    Hermionę zatkało. Podejrzewała to, to fakt, ale nigdy nie myślała, że to może być w stu procentach prawda. Nagle zaczęła czuć respekt do tej dziewczyny. Czytała o dedukcji i analizie, ale to była teoria, a tu miała żywy przykład. Zobaczyła, że Carmen patrzy w stronę stołu nauczycielskiego. Jej wzrok spoczął na mężczyźnie w czerni. Nagle zapytała:
- Jak nazywa się ten nauczyciel eliksirów?
- Snape. Severus Snape. - Dziewczyna już nawet nie spytała, skąd wie, że uczy tego przedmiotu.
- Aha.
    Brown szybko odwróciła wzrok, ale dało się dostrzec tajemniczy błysk w jej oku. Błysk, który zwiastował niewątpliwie ciekawe wydarzenia.
    Gdy wszyscy się już najedli i napili, Albus Dumbledore powstał ze swojego miejsca. Klasnął w dłonie i nakrycia zniknęły.
- Teraz możecie udać się do swoich dormitoriów. Pierwszorocznych mają obowiązek odprowadzić prefekci. Dobranoc!
    Zapomniała! Przecież była z Ronem prefektem! Szybko wstała od stołu, powiedziała o wszystkim przyjaciołom i ruszyła w kąt sali.
    Jedenastolatkowie byli bardzo nerwowi, ale dała radę z rudzielcem ich zaprowadzić. Gdy stanęli przed wejściem do Pokoju Wspólnego Gryfonów, powiedziała:
- To jest portret Grubej Damy. Aby wejść, musicie podać jej hasło. Dyniowe paszteciki!
    Wkroczyli do pomieszczenia. Hermiona słyszała ciche okrzyki zachwytu. Było tu pięknie. Czerwono-złote dekoracje, kotary i mnóstwo foteli oraz kanap. Miękkie dywany miały fantastyczne wzory. Pod oknami stały stoliki z szachami czarodziejów, a Krzywołap już wylegiwał się na parapecie. W kominku palił się ogień, który oświetlał swoim płomieniem twarze osób siedzących naprzeciwko. Ku swojemu zdumieniu ujrzała tam Ginny, Harry'ego, bliźniaków i... Carmen! Szybko pokazała pierwszakom dormitoria i podeszła do nich.
- Hej, Miono. Jak tam? - Fred wyszczerzył swoje zęby w wielkim uśmiechu.
- W porządku. O czym rozmawiacie?
- O Dumbledorze. Ma przecież nauczać obrony przed czarną magią!
- Wydaje mi się, że on czuje się za nas odpowiedzialny i chce być pewny, że się czegoś nauczymy na tych lekcjach. W końcu Voldemort powrócił i to w wielkim stylu! Och, Ronald, przestań się krzywić!
    Wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz Carmen, która wydawała się jakby nieobecna. Dłonie złożyła w sposób, jak do modlitwy, oczy miała przymknięte i mruczała coś niewyraźnie pod nosem. Nikt nie zwrócił na nią specjalnie uwagi.
    Było już późno, więc postanowili położyć się spać. Hermiona powiedziała wszystkim "Dobranoc!", przytuliła każdego po kolei (Harry'ego troszkę dłużej) i razem z koleżanką udały się do dormitorium. Lavender i Parvati już spały. Szybko się rozpakowały. Granger zobaczyła, jak dziewczyna wyjmuje z kufra czaszkę (!) i stawia ją na stoliku nocnym. W odpowiedzi na uniesioną pytająco brew, brunetka odpowiedziała:
- To mój przyjaciel. Wiesz, kiedy mówię przyjaciel to...
    Nie musiała dokańczać. Hermiona taktownie postanowiła, że tego nie skomentuje. Ta dziewczyna robiła się coraz dziwniejsza. A to dopiero pierwszy dzień! Zastanawiała się, do czego jeszcze może dojść...
    Wsunęła się pod kołdrę i jej myśli popłynęły ku Harry'emu... Patrzył na tę dziewczynę z takim głodem w oczach! Zresztą wszyscy tak patrzyli! Co prawda zainteresowana nie zwracała na to uwagi, wręcz irytowało ją to, ale jednak... Poczuła ucisk w żołądku. Wiedziała, że nie jest dla niego kimś wyjątkowym, że jeśli szybko coś się między nimi nie stanie, to ona go straci... W końcu był Wybrańcem. Niby ludzie szeptali wcześniej przeciwko niemu, ale był przystojny i podobał się dziewczynom.
    Westchnęła cicho i pomyślała o jego pięknych oczach, cudownym uśmiechu, wiecznie rozczochranych włosach, okrągłych okularach, idealnych ustach, zapachu, od którego czuła motylki w brzuchu... Wyobraziła sobie, że ją dotyka i mocno przytula... Potem ich usta łączą się w pocałunku, który trwa wieczność... Przewróciła się na bok, nie mogąc przestać o nim myśleć. Znowu. Zasnęła, czując jego ciepły oddech na policzku...

16 komentarzy:

  1. już wiem, że nie będę pałała do Carmen sympatią. może się to zmieni, kto wie? :D
    ogólnie Twój pomysł na bloga jest oryginalny i miło sie go czyta ;-)
    zapraszam oczywiście do siebie ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. przy okazji, tekstu piosenki Tiary Przydziału nie kojarzę, sama pisałaś, czy mam aż tak słabą pamięć? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama pisałam ;) Mam nadzieję, że nie wyszedł aż tak masakrycznie

      Usuń
    2. Jejku, wyszedł bosko <3 masz talent, dziewczyno ;-)

      Usuń
  3. No widzisz? Moore miała rację! :3
    Rozdział jest dłuższy i o wiele ciekawszy niż poprzednie! Podoba mi się to, jak wtrącasz takie śmieszne zwroty (JA MÓWIĘ DO KAPELUSZA, albo te wtrącenia w nawiasach...). Za każdym razem, gdy je czytałam, uśmiechałam się mimowolnie. Wydaje mi się, że w tym rozdziale bardziej przybliżyłaś mi bohaterów, choćby poprzez dedukcję Carmen (lubię ją coraz bardziej!). Dumbledore to gej? Nie wyobrażasz sobie, jak się śmiałam XD I Grindewald! Hahaha, to było znakomite! Cudowne jest to, że Carmen mówi coś, czego nie wie nikt na podstawie drobnych szczegółów! [Czy tylko mi przypomina się genialny Sherlock Holmes z wczorajszego wieczoru? *.*] Stworzyłaś ją wspaniale! Sama chciałabym taka być, albo chociaż przyjaźnić się z taką Carmen ;) Najgorsze jest jednak to, że przez moją sympatię do Carmen, przestałam lubić Hermionę O,O Nie wiem, jak mogłam, ale wydaje mi się, że Carmen jest od niej dużo fajniejsza. Ma talent, cięty język, jest ładna. A Hermiona? Szara myszka, zakochana po uszy w Harrym :C Dajże jej charakter, bo ją znienawidzę i będę Cię na kolanach błagała, żeby Carmen była z Harrym XDD
    Musze Cię pochwalić za pieśń Tiary Przydziału!!!! Dziewczyno, udowodniłaś, że potrafisz tworzy nie tylko wspaniałą prozę, ale i genialnie piszesz wierszem! Niemal słyszałam melodię! *.*
    Gdybym miała porównać ten rozdział do poprzednich, powiedziałabym, że tamte były nijakie. Chyba dopiero teraz pokazujesz na co Cię stać! Nie sądziłam, że możesz wyczarować takie cudo!
    Czekam na kolejny taki rozdział i przy okazji zapraszam do siebie na piąty ;) :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cóż ja mam ci napisać? Dajesz mi siłę na nowe rozdziały i strasznie pomagasz! Dałaś mi świetny humor na cały ranek!
      Rozdział sam mi wyszedł taki długi, po prostu tak mnie naszło ;) Co do Hermiony, to nie martw się, niedługo pokaże pazurki :3 Muszę ci powiedzieć, że nie lubię Holmesa z Downeyem, według mnie najlepsze są z Jeremym Brettem i seral BBC Sherlock - na nich wzorowałam Carmen. Przede wszystkim chciałam, żebyście ją trochę polubili, dlatego jest tyle o niej.
      Co do piosenki Tiary to nie byłam pewna czy jest dobra, ale widzę, że się podoba, a to najważniejsze ;) No i teraz zaczyna się szkoła, Voldek knuje z wampirkami, a Hermi poznaje bliżej Carmen... Ale nie będę ci spoilerować :D Niedługo następny rozdział, a ten chciałam ci zadedykować, ale w końcu stwierdziłam, że zrobię to w trochę... Hmmm... Ciekawszym momencie ;)

      Usuń
    2. Aż się boję po tym, co napisałaś. Voldemortowi już nie wystarczają wilkołaki? Hmm, jestem szczerze zaciekawiona! Bardzo mi miło, że po przeczytaniu moich komentarzy masz chęć pisania kolejnych rozdziałów, bo oznacza to więcej Twoich tekstów! *.* No to niech Cię nachodzi częściej taka wena na długie rozdziały! :D
      O ile pamiętam, tego Twojego Sherlocka oglądałam zaledwie kilka odcinków parę lat temu we Francji, więc niewiele rozumiałam ;)
      Ale bardzo dobrze, że "zaprzyjaźniłaś" nas z Carmen, bo ja z reguły jestem sceptycznie nastawiona do nowych postaci. Od razu podejrzewam je o nie wiadomo co :D Ale powiem, że w kwestii Carmen uspokoiłaś mnie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Od razu chcę cię poinformować, że Carmen to moja ulubiona postać. Piosenka Tiary Przydziału jest bardzo ładna. Podziwiam. Zgadzam się z Moore. Daj charakter Hermionie!! Lubię Carmen, ale nie za bardzo podoba mi się pomysł żeby była z Harrym. Nie powiem dlaczego, bo sama nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
      Dodałam już w niedzielę :)

      Usuń
  5. A mi się nie podobała piosenka Tiary. Przede wszystkim była zbyt dosłowna. Tiara nigdy nie podawała imienia zła. Nigdy też nie zaznaczała że "ten dom jest gorszy", a tak to odczytałam przy Huffelpuffie. Faktycznie lepiej i to znacznie. Małymi kroczkami i dojdziesz do perfekcji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Carmen jest niezwykłą postacią. Jej zachowanie szokuje. Ciekawę co dziewczyna pomyślala o Severusieg Świetnie ją kreujesz. A poza tym to czytają rozdział uśmiechnęłam się. Doma95

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też nie polubiłam Carmen i wątpię, żeby to się zmieniło. Ciekawe kiedy będą jakieś ,,romanse" pomiędzy Harry'm oraz Hermioną ^^ Oceniłabym Twojego/Waszego bloga, ale za mało rozdziałów przeczytałam by odpowiednio skomentować.
    Gorąco pozdrawiam Amelia

    OdpowiedzUsuń
  8. Carmen Brown - żeńska forma Sherlocka Holmsa ;)
    Ciekawa postać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Carmen Brown - żeńska forma Sherlocka Holmsa ;)
    Ciekawa postać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie :-). Karmel już się ekhem brata z czyjąś duszyczką. Uwielbiam jej czaszke xd. Szkoda, że nie dałaś Barnabasunia już teraz. ) ":. Jakoś przeżyje... Echh. Mam ochote opisać Ci siebie. Ot tak. Bo mi się nudzi. Ale to będzie pod 50 rozdzialikiem. Pamiętaj o swojej nowej czytelnicce.
    PaniCollins

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie :-). Karmel już się ekhem brata z czyjąś duszyczką. Uwielbiam jej czaszke xd. Szkoda, że nie dałaś Barnabasunia już teraz. ) ":. Jakoś przeżyje... Echh. Mam ochote opisać Ci siebie. Ot tak. Bo mi się nudzi. Ale to będzie pod 50 rozdzialikiem. Pamiętaj o swojej nowej czytelnicce.
    PaniCollins

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll