Harry Potter - Book And Scroll

6.10.12

4. W pociągu

"Zawsze twardo stąpaliśmy po ziemi i niech tak zostanie.
W naszej rzeczywistości nie ma miejsca na żadne duchy."
- Sherlock Holmes

 - Hermiono! Wstawaj! Dzisiaj jedziemy do Hogwartu!
    Te oto słowa usłyszała Hermiona Granger w niedzielny poranek, 31 sierpnia, od Ginny Weasley. Z jednej strony była bardzo szczęśliwa z tego powodu, a z drugiej – chciało jej się spać. I to nie była zwykła senność, tylko taka, która aż prosi, żeby nie wstawać i przyciąga magnetyczną siłą do łóżka. Dziewczyna wydała swojemu ciału stanowcze polecenie – wstawać! - ale nie ruszyła się z miejsca. Było jej ciężko, powieki same opadały na oczy, a dłonie nie chciały odgarnąć kołdry. Całą siłą woli, jaka była teraz do jej dyspozycji, podniosła się powoli i spojrzała sennym wzrokiem na przyjaciółkę.
- Która godzina?
- Ósma dwadzieścia. Mama mówi, że za dziesięć minut śniadanie, a o dziewiątej wyruszamy, więc lepiej się pospiesz!
    Nagle cała senność zniknęła, a Hermiona zerwała się z łóżka i z prędkością Błyskawicy Harry'ego pobiegła do łazienki. Musiała się umyć, ubrać i oczywiście spróbować ułożyć te niesforne włosy, które nigdy nie były w takim stanie, w jakim chciała, żeby były.
    Sama nie wiedziała, jak tego dokonała, ale zdążyła na śniadanie i wyglądała całkiem nieźle. Oczywiście całkiem nieźle jak na Hermionę. Szybko dosiadła się do stołu, a że była głodna jak hipogryf, nałożyła sobie cały talerz jajecznicy. Natychmiast zabrała się do jedzenia. Zresztą nie ona jedna – wszyscy się spieszyli i wyglądali na strasznie wygłodniałych. Pani Weasley, na przykład, pochłaniała już dziewiątego naleśnika z syropem klonowym, a Ron pożerał dwunastą kanapkę z wołowiną (chociaż może akurat to nikogo nie dziwiło – Hermionie zawsze się wydało, że je, jakby miał trzy żołądki).
    Gdy wszyscy się w końcu najedli, poszli ostatni raz do swoich pokoi po kufry. Następnie wyszli przed Norę, gdzie czekał już na nich Kingsley z samochodem. Wnętrze wozu było magicznie powiększone, więc bez problemów się zmieścili. Jeszcze raz się upewnili, czy wszystko zabrali i ruszyli. Pociąg odjeżdżał o 11, a przed nimi było dobre półtorej godziny drogi.
    Podczas jazdy bliźniacy zabawiali się grą w lewitujące szachy, a Ginny grała z Harrym i Ronem w eksplodującego durnia. Hermiona musiała niestety tłumaczyć panu Weasley'owi do czego służy lampka nocna.
    W końcu dojechali. Szybko wypakowali bagaże i ruszyli na dworzec. Dopiero tutaj Hermiona zobaczyła, że bliźniacy też mają kufry. Postanowili zaliczyć siódmy rok w Hogwarcie, skoro odeszła "ta stara, pomarszczona, wredna, ropuchowata, wadliwa sklątka tylnowybuchowa".
    Tymczasem trójkę przyjaciół czekał już szósty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Hermiona zdała wszystkie SUMY na Wybitny i oczywiście zamierzała kontynuować rozpoczęte przedmioty. Chłopcy mieli gorzej, ale i tak o karierze aurorów mogli pomarzyć, bo profesor Snape na eliksiry przyjmował tylko osoby z W. Za to obrona przed czarną magią poszła im rewelacyjnie, a przecież to było najważniejsze.
    Po kolei przechodzili przez barierkę pomiędzy peronami 9 i 10. W ten oto iście magiczny sposób znaleźli się na peronie 9 i ¾. Czerwona lokomotywa już na nich czekała. Na stacji aż roiło się od młodych magików w każdym wieku, ich rodziców i zwierzątek.
    Wszyscy szybko pożegnali się z państwem Weasley i wsiedli do pociągu. Bliźniacy udali się gdzieś w głąb wagonów, a Harry, Ron, Hermiona i Ginny znaleźli wolny przedział. Rozsiedli się wygodnie i czekali, aż pociąg ruszy.
    Szybko wdali się w rozmowę o czekającym ich nowym roku szkolnym i nawet nie zauważyli, kiedy wyjechali z Londynu i zaczęli podążać w stronę Hogwartu. W pewnym momencie Ron oznajmił, że musi iść do toalety, a Ginny poszła do koleżanek ze swojego roku. Zapadła cisza.
    Hermiona wpatrywała się w widok za oknem. Przemierzali pola, lasy i łąki. Mijali różne miasteczka i wsie. Krajobrazy były naprawdę piękne, bardzo malownicze. Zachodzące słońce rysowało na niebie pomarańczowo-różowy pejzaż, który każdy człowiek mógł odczytać na swój własny, niepowtarzalny sposób. Nagle dotarło do niej, że Harry coś mówi.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co powiedziałeś?
- Mówiłem, że to słońce wygląda pięknie. A ty jak uważasz?
- Noo... jest całkiem ładne. Wiesz, takie kolorowe i w ogóle.
- Dokładnie – przytaknął Harry i przysunął się bliżej. - Tak właściwie, to myślałem, że...
    Ale nie zdążył dokończyć, bo do ich przedziału weszła ładna, wysoka brunetka. Wyglądała na taką w ich wieku i była po prostu śliczna. Miała pięknie zarysowane kości policzkowe, orzechowe oczy i cudowne, brązowe włosy przeplatane blond pasemkami. Były lekko falowane, co tylko dodawało jej uroku.
- Cześć, mogę się przysiąść?
- Jasne, nie ma sprawy – odparł szybko chłopak, nie mogąc oderwać od niej wzroku. - Kim jesteś?
- Och, no tak, nie przedstawiłam się. Jestem Carmen Brown, nowa. Przeniosłam się z Francji do Anglii, więc od tego roku będę chodzić do Hogwartu do szóstej klasy. A ty to pewnie Harry Potter? Zawsze chciałam cię poznać! Wiem o tobie wszystko, przeczytałam mnóstwo książek! Zresztą, widzę, że obecna tu Hermiona Granger też jest typem mola książkowego.
- Ja... Ty... Skąd... - Hermiona nie wiedziała, co powiedzieć. Znowu.
- Och, przecież to elementarne, wystarczy się rozejrzeć... Twoja inteligencja jest już wręcz legendarna, więc naprawdę muszę ci to tłumaczyć?
- Cóż... Ja... No...
- Czyli to chyba tylko legendy... No dobra. Zdjęcia Harry'ego są we wszystkich gazetach, poza tym przez grzywkę widać mu bliznę, a jego okulary mówią same za siebie. Natomiast ty... To już trochę trudniejsza sprawa. Twoja walizka jest podpisana, ale o tobie już tyle nie piszą, więc z prasy za wiele o tobie nie wiem. Z odgnieceń na twoich nadgarstkach wnioskuję, że dużo siedzisz przy biurku, a przecież były wakacje. Zatem kochasz naukę. A powiedz mi, moja droga, jaki człowiek, który się ciągle uczy w wakacje nie lubi książek?
- Żaden, ale...
- Tak, wiem, to nie tłumaczy wszystkiego. Otóż, sposób w jaki mrużysz oczy, odgarniasz włosy z czoła, mrugasz, a nawet poruszasz się, mówi wiele o tobie. Nie będę tracić czasu i wszystkiego wymieniać, bo i tak nic to nie da. Powiem tyle: twoje ruchy wskazują na to, kim jesteś. Zadowolona?
    Hermiona zdecydowanie nie wyglądała na zadowoloną z monologu Carmen. Ta dziewczyna już jej się nie podobała, jednak imponował jej jej niewątpliwy intelekt. Sposób, w jaki odgadywała cudze zainteresowania, wady i zalety, a nawet najgłębiej skrywane myśli (bo Gryfonka w to też nie wątpiła) wywierał na niej spore wrażenie.
    Carmen usiadła obok Harry'ego, z czego chłopak wydawał się być niezmiernie szczęśliwy, natomiast dziewczyna zabrała się za czytanie "Mistrza" – magazynu dla czarodziejów mających zamiłowanie do eliksirów. Siedzieli tak w milczeniu, nie mając pojęcia, o czym mieliby rozmawiać. Do Hogsmeade zostało już tylko pół godziny drogi. Właśnie mieli zacząć przebierać się w szkolne szaty, gdy pociąg stanął. Nikt nie wiedział, o co chodzi. Ludzie wyjrzeli ze swoich przedziałów i szeptali nerwowo. Nagle zapadła ciemność i nieprzenikniona cisza ogarnęła wszystkie wagony. Rozległ się głośny huk i rozbłysło zielone światło.
    Przez pociąg przeszła fala paniki. Na dodatek drzwi od wszystkich przedziałów zaczęły się po kolei same otwierać i po sekundzie zamykać. Sylwetki uczniów owiewał silny podmuch jakby wiatru, chociaż to musiało być coś innego. Gdy do przedziału Harry'ego, Hermiony i Carmen wdarł się ten zdradziecki i zimny wicher, chłopak poczuł przeraźliwy ból. Blizna. Zaczął krzyczeć, miał przed oczami pustkę, a jego ciało nie mogło się ruszyć. Zabolała go szyja i pomyślał, że ktoś chce go udusić, ale tego nie zrobił. Starał się odchylić głowę, ale zamiast tego poczuł przeraźliwie zimny, przenikający całe ciało oddech na karku. Nagle rozbłysło żółte światło, usłyszał okrzyk bólu i od razu odetchnął z ulgą. Był wolny. Już nic mu nie groziło.
    Zapaliło się światło i pociąg ruszył. Potter chciał się dowiedzieć, co się stało.
- C-co to by-yło?
- Nie wiem, Harry – odparła Hermiona. - Nie ruszałeś się, byłam przerażona. I ten zimny podmuch... Brr! W każdym razie coś się z tobą stało i wyglądałeś, jakby coś cię miało zaraz zabić. Masz, zjedz czekoladę. – Dziewczyna podała mu kawałek brązowego szczęścia. - No i tak właściwie to Carmen cię uratowała. Rzuciła zaklęcie, nie będę ci mówić jakie, bo i tak nie zapamiętasz, ale pomogło. Na dodatek przyłożyła temu czemuś jakby w twarz i wtedy wszystko wróciło do normy. Na pewno nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Dzięki. Tobie Carmen też dziękuję. Bardzo. Zawdzięczam ci życie.
- Jasne. Nie rozczulaj się. Jakby to coś ciebie zabiło, to pewnie mnie też, więc chroniłam własną skórę. Tak w ogóle to chyba coś tu leży na podłodze.
    Harry podniósł mały, biały, trochę mokry przedmiot i uważnie mu się przyjrzał.
- Wygląda jak ząb. Pewnie wybiłaś go temu stworzeniu.
- To na pewno. Pytanie, do kogo konkretnie należy. Jakieś pomysły, Granger?
- Tak. Widzisz, jest podłużny i...
- Nie przedłużaj. Po prostu mu to powiedz.
- Co ma mi powiedzieć? - Harry nie mógł się za bardzo połapać w tym wszystkim.
- Widzisz, to nie jest zwykły ząb. Jest wyjątkowy, bardzo ważny dla jego... hmmm... posiadacza - tłumaczyła Carmen znudzonym głosem.
- Ale do kogo należy?! Powiecie mi w końcu?
- Więc, Harry... - Hermiona z trudem wymawiała kolejne słowa. - Ten ząb... ten kieł... To jest kieł wampira.

8 komentarzy:

  1. Nowa dziewczyna, ładna i inteligentna (w stylu Sherlocka Holmesa :P), jakiś wampir. Akcja się rozkręca. Gratuluję
    Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Carmen już lubię :D Co prawda, miałam wrażenie, że to jej sprawka (ta ciemność, magia...?). Może jakaś córka Voldemorta, czy nie wiadomo co XD Przyszła uwieść Harry'ego, podręczyć go, zniszczyć, ale Hermiona go uratuje XD Matko, wypacz, co ja brałam? O,O XDDD
    Trochę mnie martwi, że Ron w łazience ponad pół godziny siedział o.O
    Poza tym jest wspaniale, ale Carmen mnie wkurzyła trochę, jak weszła. Taka piękna scena, Harry, Hermiona, słoneczko, a tu wpada ciemnowłosa piękność, rozwala wszystko i jeszcze bezczelnie ośmiesza Hermajni :C
    Nic to, Carmen póki co ma plus i minus, wychodzi na zero, zobaczymy co zrobi w następnym rozdziale ;P
    Hermiono, uduszę cię, albo rzucę na ciebie cruciatusa! Dlaczego takie krótkie te rozdziały piszesz? :C
    Połącz dwa ze sobą, dodawaj więcej opisów, porównań, bo Twój styl jest wspaniały, a tak go skąpisz, że ja nie mogę :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Za szybko. Dużo za szybko. Mało opisów wszelkiego rodzaju, jak już piszesz tylko jakiś epitet typu "czerwony". To mnie strasznie irytuje bo nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz scenerię. Nie wiem czy podoba mi się konkurencja Hermiony w postaci Carmen. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh Boże! Damska wersja Sherlocka Holmesa! Na to czekałam! Genialne

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszechwiedząca i tajemnicza Carmen. Zapowiada się nieźle. Natomiast wampiry w świecie czarodziei hm oryginalny pomysł. I znowu rozdział ciekawszy od poprzedniego. A i od Nory do dworca według Rowling było niedaleko. Doma95

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WoW zgadzam się z anonimem i już jestem ciekawa następnego rozdziału.
      Carmen pewnie nieźle namiesza Harry'emu w głowie! Zresztą jest ładna i mądra.

      Usuń
  6. Oki. Do akcji wkracza karmel. I jestem ciakawa czy ten wampirek to nie był mój kochany Barnabasek.
    PaniCollins

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll