Harry Potter - Book And Scroll

8.8.15

63. Powroty

Ucałuję cię i obejmę, mała,
Obietnice spełnię
W północ przysięgane.”
- Wilson Pickett

     Zmęczony Snape wszedł do wypełnionego ciszą zamku. Całą noc użerał się z tym idiotą Singerem, był wykończony. Energicznym krokiem skierował się do swoich komnat, aby wykorzystać ostatnie chwile spokoju zanim wrócą uczniowie z ferii. Gdy tylko otworzył drzwi, od razu wyczuł zagrożenie. Ktoś tu był.
     Zanim jednak jego bystre oczy dostrzegły bałagan i dwie postacie, poczuł znajome dłonie oplatające jego szyję. Tak się ucieszył, że Carmen jest bezpieczna, że od razu odwzajemnił pocałunek. Jednak coś mu tu nie grało... Często czekała na niego w pracowni, jednak teraz kątem oka dojrzał, że nie wszystko jest na swoim miejscu. Powoli odsunął ją od siebie, spojrzał jej w oczy, a ona nic nie rozumiała z jego dziwnego zachowania. Dopiero po chwili do niej dotarło.
- Granger, co ty robisz na mojej podłodze? - Snape próbował groźnie warknąć, jednak sytuacja wydała mu się tak komiczna, że nic z tego nie wyszło.
     Hermiona podniosła się na łokciach i czekała, aż komnata przestanie wirować.
- Czy ona jest trzeźwa? - zapytał Mistrz Eliksirów, podchodząc do dziewczyny.
- Tak. To bardziej skomplikowana historia, ale już wszystko w porządku – odparła Carmen, dopiero teraz zdając sobie sprawę z bałaganu, jakiego narobiły.
     W kociołku bulgotały resztki eliksiru, który teraz zaczął wydzielać bardzo nieprzyjemny dla nosa zapach. Wokół walały się puste lub do połowy opróżnione fiolki, na desce zostało kilka w połowie pociętych składników. Podłoga upstrzona była w ciemne wzory utworzone przez wymiociny. Gorzej było chyba tylko wtedy, gdy Ron o mały włos nie wysadził sali.
Evanesco! - wymruczała Carmen, przez co zapanował względny porządek.
- To ja już pójdę... - Hermiona ledwo mogła mówić. Gdy spróbowała stanąć, nogi jej się trzęsły.
- Uważaj! - warknął Snape i pomógł jej złapać równowagę. - Mamy sporo do pogadania – powiedział i rzucił wściekłe spojrzenie Carmen.
- Na mnie nie patrz, ja nic złego nie zrobiłam – broniła się, patrząc jak Hermiona powoli człapie w stronę drzwi. W końcu jej misja zakończyła się sukcesem i opuściła salę.
- Chodź.
     Mistrz Eliksirów złapał dziewczynę za rękę i poprowadził do swoich komnat. Usiedli naprzeciw siebie w fotelach.
- Opowiesz mi teraz łaskawie, co tu się działo?
- Profesor od obrony przed czarną magią. To się stało.
- Collins? - Severus przez chwilę trawił tę informację. - Przecież miał być...
- ...z Hermioną, tak. Tylko chyba za bardzo go poniosło. Nie rób takich oczu, wiem, że jest Śmierciożercą.
- W takim razie będzie mi łatwiej to wytłumaczyć.
- Słucham.
- Dostał misję od Czarnego Pana. Dowodzi całym zastępem wampirów. Więcej nie mogę powiedzieć, to cholerstwo mi nie pozwala. - Wskazał swoje lewe przedramię.
- Stoi wyżej od ciebie? - Skinął głową. - Niedobrze. Zmienił Hermionę w wampira.
- Co zrobił?! - wrzasnął Snape. Jednocześnie prawie spadł z fotela.
- To, co słyszałeś.
- Ale jak... Widziałem ją i wyglądała całkiem normalnie... - Wydawał się bardzo zmieszany.
- Odmieniłam ją.
- To niemożliwe – powiedział pewnie.
- Mów, co chcesz. Widziałeś efekt.
- W takim razie... jak?
     Gdy Carmen opowiadała mu całą historię, jego szczęka opadała coraz bardziej w kierunku podłogi. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego jest możliwe... Ten eliksir mógłby odmienić oblicze współczesnej magii! Może ona jednak nadaje się na Mistrzynię...?
- Dobra robota. Ale nie popadaj w samouwielbienie, to mógł być tylko pojedynczy przypadek. Gdyby tylko udało się tak zmienić recepturę, żeby eliksir działał również na wampiry, które piły ludzką krew... To byłby przełom. Wygralibyśmy z Czarnym Panem, bo bez armii Collinsa jest nikim.
- Nie wiem czy to możliwe... Od lat ten przepis jest w naszej rodzinie, wielu próbowało, ale nic z tego nie wyszło...
- Wątpisz we mnie? - Snape uniósł brew.
- Jasne, że nie! - Uśmiechnęła się i usiadła mu na kolanach. - Jeśli ty tego nie dokonasz, to nikt inny również nie da rady.
     Mruknął z aprobatą i delikatnie ją pocałował. Wplotła dłonie w jego włosy.

***

     Na dworze szalał wiatr, ciemne chmury przesłoniły niebo, a śnieg zamienił się w szarą papkę. Wracający z ferii uczniowie nie byli w rewelacyjnych nastrojach, bo już następnego dnia miała zacząć się szkoła. Rozmawiali ze sobą o prezentach, jakie dostali i o czasie spędzonym z rodziną, jednak aura smutku w Nowy Rok wisiała nad całą Europą.
     Z torby trzeciorocznej Puchonki wypadł egzemplarz Proroka Codziennego. Nikt nie zauważył, że śnieg zamoczył kartki specjalnego wydania. Na każdej stronie opisano atak w innym mieście. Było ich czterdzieści pięć.
     Zniszczono Wieżę Eiffle'a, zburzono Koloseum, hektolitry krwi spłynęły ulicami Barcelony... Tylko w Londynie było spokojnie, co zainteresowało nawet mugolskie media. Oczy całego świata zwróciły się ku temu angielskiemu miastu i zadawano sobie jedno pytanie – co tak bardzo wyróżnia to miejsce, że nie doszło w nim do żadnego aktu terroryzmu?
     Podobne rozmyślania prowadziła także Ginny Weasley. Gdy szła korytarzem w stronę Pokoju Wspólnego, aby w spokoju wrócić do swojego dormitorium, nie mogła przestać rozważać, czy Draco wiedział o tych atakach i co miał z nimi wspólnego. Według szacunków zginął prawie milion ludzi. Niby niewiele, gdy spojrzy się na ogólną populację, ale jednak... To dwa miliony par oczu, milion bijących serc.
     Nawet nie zauważyła, że czyjaś silna ręka złapała ją za rękaw kurtki i pociągnęła za sobą w mrok korytarza. Usłyszała dziwne szuranie, ale w końcu zdała sobie sprawę, że to młody Malfoy ciągnie ją za sobą. Po przejściu dwudziestu metrów puścił ją i mocno przytulił.
- Na pewno możemy tu rozmawiać? - zapytała z obawą Ginny.
- Sprawdziłem to miejsce. Spokojnie.
     Znajdowali się w małej sali, nie była to nawet klasa. Dziewczyna kojarzyła to miejsce, ale nie miała pojęcia skąd. Nie było tu żadnych mebli.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo za tobą tęskniłem. Każda chwila bez ciebie to tortura. - Draco wciąż trzymał ją w objęciach i patrzył głęboko w oczy.
- Wiem doskonale, bo mam tak samo. - W głosie Ginny oprócz smutku, dało się teraz wyczuć iskierkę radości i zdziwienia. Chłopak pogładził ją lekko po policzku.
- Muszę ci o czymś powiedzieć. Czarny Pan się niecierpliwi.
- To znaczy? - zapytała.
- To znaczy, że albo mu powiem w końcu kim jesteś i stoisz po naszej stronie, albo... mnie zabije.
     Dziewczynę ogarnęło przerażające zimno. Poczuła, że cała drży, a jej oczy robią się szklane. Naprawdę? Aż tak bardzo miękka się zrobiła, że na wspomnienie o zagrożeniu, traci panowanie nad sobą? To nie była prawdziwa Ginny. Prawdziwa Ginny walczy o swoje, jest pewna, zdecydowana i umie podejmować decyzje.
     W tej jednej chwili, która nie mogła trwać dłużej niż dwie sekundy, na młodą Weasley w końcu spłynęło zrozumienie. To jest ten moment, w którym musi podjąć decyzję, od której nie będzie już odwrotu. Życie jej rodziny, przyjaciół, chłopaka i niej samej zależało od tych kilku słów. Poczuła chłodny spokój ogarniający jej umysł i serce. Puls wrócił do normalnego biegu. Przed oczami miała teraz te wszystkie chwile, w których coś jej nie wyszło, kiedy była po prostu słaba. Ostatnimi czasy nazbierało się ich znacznie więcej, a ona nie zamierzała tego kontynuować. Nie w taki sposób. Frustracja i jej wewnętrzne cierpienie w końcu wzięły górę.
- Powiedz mu, że... - urwała, aby dobrać odpowiednie słowa. - Że nazywam się Ginny Weasley i przekonał mnie, że trzeba coś zrobić z tym światem. Jestem po twojej stronie, Draco.
- Po naszej – powiedział i mocno ją przytulił. Po jakimś czasie dotknął jej czoła swoim. - Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa i mogę na ciebie liczysz. Na tobie, jedynej na świecie, nigdy się nie zawiodę. I zawsze będę cię kochał.
- Spróbowałbyś nie! - rzuciła żartobliwie i oboje się uśmiechnęli.
     Zrobiła coś, za czym od dawna tęskniła. Pocałowała go mocno, a on nie pozostał dłużny. Lekko pchnęła go w kierunku ściany, a on znowu się uśmiechnął, tym razem szelmowsko i przez chwilę się z nią drażnił, odsuwając lekko usta, gdy akurat ona chciała je wziąć w posiadanie. To tylko bardziej ją zachęciło.
     Palce ich dłoni były splecione, a oni od dawna tak dobrze się nie czuli.

***

     Harry miał mętlik w głowie. Przez resztę nocy nie mógł zasnąć i czuł się winny, że zepsuł Weasleyom zabawę. A mimo to, jak można się domyślić, najbardziej niepokoiła go tajemnicza wizja. Czy Voldemort wiedział, że Harry go zobaczył? Gdy spoglądał na specjalne wydanie Proroka, nabierał coraz większego przekonania, że Riddle'a to już nie obchodzi. Zajął się teraz zniszczeniem.
Trzeba przyznać, że udało mu się zasiać panikę. Gdy Harry przemierzał drogę do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, wszędzie dookoła słyszał ukradkowe szepty. Ludzie bali się głośno opowiadać o zdarzenia poprzedniej nocy i nawet obecność Dumbledore'a w zamku nie uspokajała wszystkich. Przynajmniej, z tego, co na razie wiadomo, żaden z uczniów nie ucierpiał.
     Dalej nie był pewny tego, co powinien zrobić i co właściwie czuje. Nadal kochał Hermionę, ale doszedł do wniosku, że zachowywała się ostatnio co najmniej dziwnie. Hermiona, którą pokochał, wysłuchałaby go spokojnie i na pewno nie rzucała się od razu na Collinsa. Coś mocno ścisnęło go w żołądku na samą myśl o tym aroganckim wampirze. Może przez ferie coś się zmieniło? Tęsknił za nią, za jej dotykiem i zwykłą rozmową. Oczy w kolorze starego złota stale go fascynowały i nie potrafił sobie poradzić z brakiem ich widoku. A deszcz za oknem przypominał mu o każdym wspólnym tańcu.
     Wśród tłumu ludzi dostrzegł Lunę siedzącą na zimnym parapecie korytarza. Wyglądała jakoś inaczej... I nie chodziło tu o ubranie, bo jak zwykle wyróżniała się z tłumu. Podszedł do niej, aby się przywitać i zapytać, jak jej minął czas wolny.
- Och, Harry, nadzwyczajnie. Tatuś pokazywał mi swoje najnowsze znaleziska i razem pisaliśmy artykuły do „Żonglera”.
- To świetnie.
- A ty jak sobie radziłeś, Harry? - Luna spojrzała na niego trochę bardziej skupionym wzrokiem niż normalnie.
- Jak zwykle, wiesz... Nora, Ron... Można powiedzieć, że tradycyjnie.
- Jesteś smutny, Harry.
- Słucham?
- Gdy nikt nie patrzy. Ale ja widzę, że jesteś smutny od czasu tego balu.
- Cóż... o tym to już chyba wszyscy słyszeli, więc jeśli pozwolisz to...
     Nie żeby nie lubił Luny, ale czuł się niezręcznie, gdy mówiła o nim i Hermionie. Jakby prześwietlała go na wylot i wiedziała coś, czego nawet on sam nie wie.
Zrobisz jak chcesz, ale powinieneś wiedzieć, że teraz już wszystko będzie dobrze. Naprawdę.
     Nagle Harry wpadł na pomysł jak przerwać tę dziwną rozmowę.
- A co z tobą i Ronem? Strasznie smutny był po tym balu. Pogodziliście się?
- Nie do końca... - Policzki Luny zrobiły się czerwone. - Nie rozmawiałam z nim od tamtego czasu. Myślę, że to nie ma sensu.
- Co? Przecież miał cię przeprosić, rozmawiałem z nim!
- I to zrobił, ale po prostu... Nie mogłam mu znowu wybaczyć. To by się powtarzało. Ron jest swobodnym duchem, nie lubi się przywiązywać. Wiem, że mnie kocha, ja jego też, ale... Doskonale wiesz, Harry, że nie mamy ze sobą wiele wspólnego. Na dłuższą metę to nie wystarczy. Za to ty i Hermiona to co innego, idealnie się uzupełniacie. Naprawdę uważam, że...
- Przepraszam cię, Luna, ale muszę już iść. Umówiłem się i... - Pomachał jej ręką, a ona uśmiechnęła się, jakby zrobił coś głupiego.
- Doskonale wiem, że to nieprawda, ale do zobaczenia!
     Miał lekkie poczucie winy, że się tak wykręca, ale nie miał obecnie ochoty słuchać o... o jego byłej dziewczynie. Nie teraz. Musi się wziąć w garść, ruszyć naprzód. Zrozumieć, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i to zaakceptować. W końcu świat nie jest instytucją do spełniania życzeń.
     Z tą myślą wszedł do Pokoju Wspólnego. Tu również widać było przerażenie na twarzach niektórych uczniów, zwłaszcza z młodszych roczników, ale przywitały go też ciepłe słowa znajomych i Ron, który z cierpiętniczą miną zabierał się do odrobienia stosu zaległej pracy domowej, ale w końcu stwierdził, że właściwie to mogą razem zagrać w partyjkę szachów.
     Ledwo figury ustawiły się na szachownicy, a wejście pod obrazem się otworzyło i weszła przez nie skołowana Hermiona. Harry przełknął nerwowo ślinę. Co ten wampir jej zrobił? Wyglądała jak siedem nieszczęść, jeśli nie dziesięć!
     Ubrana była jeszcze w mugolskie ubrania: poszarpaną bluzkę, zakurzone dżinsy i coś, co mogło być kiedyś sweterkiem, ale czasy świetności miało już dawno za sobą. Burza włosów wyglądała na bardziej poplątaną niż zwykle, a oczy miała wyraźnie podkrążone, jakby całą noc nie spała. Słaniała się na nogach.
     Widząc, że nikt nie chce jej pomóc, Harry automatycznie podbiegł do niej i pomógł w przejściu przez dziurę pod portretem. Wymamrotała podziękowania i spojrzała na niego z wdzięcznością, gdy nagle... Uświadomiła sobie, kto jej pomógł i wzdrygnęła się jak oparzona.
- O! - wyrwało się z jej ust.
- Nie chciałem cię przestraszyć... - powiedział cicho Harry. - To ja już pójdę.
     Odwrócił się i chciał ruszyć w stronę Rona, gdy poczuł, że smukłe palce Hermiony owijają się wokół jego łokcia. Przystanął, zaskoczony. Spojrzał jej w oczy i zobaczył w nich ikrę dawnej Hermiony. Serce mu mocniej zabiło.
- Musimy porozmawiać.
- Też tak myślę – odparł ostrożnie.
- Ale nie tutaj. Chodź do Pokoju Życzeń.
     Harry rzucił Ronowi przepraszające spojrzenie. Ten wzruszył ramionami i zabrał się do pisania eseju z Transmutacji. Potter pomógł dziewczynie wydostać się na korytarz i razem ruszyli w ciszy w stronę miejsca dawnych spotkań GD. Obydwoje byli ciekawi co z tego wyniknie.

14 komentarzy:

  1. świetny rozdział nie mogę się już doczekac kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Uwielbiam Ciebie i twoje rozdziały :) Rozumiem że Ty również masz wakacje,ale mam jedno pytanie mniej więcej kiedy można się spodziewać nowego rozdziału ? :)
    P.S rozdział jest świetny i zachęcający do czytania kolejnych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział w sobotę, co do godziny to jeszcze się zastanawiam :)

      Usuń
  3. Rozdział jak zwykle wyśmienity. Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szalenie podoba mi się twój rozdział tylko mam jedno zastrzeżenie: Czy mogłabyś zrobic coś z kolorem zakładek- przez kolor zlewają się z tłem i trudno się przełącza.
    Bardzo ciekawię się co wyniknie z rozmowy Hermiony i Harry'ego. Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, taki szablon już dostałam, a nie znam się specjalnie na kodach, żeby coś z tym zrobić.

      Usuń
  5. Niedawno poznalam tego bloga i wczytywalam się w niego z zapartym tchem. Teraz mogę być na bierzaco :D. Jak zwykle cudowny rozdział i juz nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest naprawdę świetny. Mam nadzieję, że nie stracisz weny ani o nas nie zapomnisz. Dwa dni temu zaczęłam czytać to ff i od razu mi się spodobało. Dzisiaj rano skończyłam czytać i jak przeczytałam ten rozdział to się ucieszyłam, że Hermiona i Harry poszli pogadać. Oby wszystko się wyjaśniło, bo nie wytrzymam. Pozdrawiam, Aria x

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej kochana! Nie przepraszaj nas! Masz swoje życie swoje sprawy i... wakacje! Ciesz się z nich jak najdłużej i jak najlepiej potrafisz. Rozdział jak zwykle świetny (i po co ja się powtarzam?) Ciekawe co tam wyniknie z rozmowy Hermiony i Harry'ego. Pozwolę się jeszcze zapytać czy w roku szkolnym rozdziały będą tak jak zawsze? Bo oczywiście nie liczę na to że w wakacje będą regularnie xddd. Życzę weny!!!! Paśku
    -Cat-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że od tej soboty już znowu będą regularnie. Jak pisałam, z poprzednim rozdziałem nie mogłam sobie poradzić, ale kolejne pisze mi się całkiem przyjemnie. We wrześniu jeszcze mam wakacje, więc rozdziały na pewno będą często. W październiku zaczynam rok akademicki, więc nie wiem jak to będzie, ale zrobię, co w mojej mocy.

      Usuń
  8. Super! "Powroty" nie tylko w rozdziale, ale przede wszystkim mój powrót do Twojego opowiadania :)
    KW.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Miło sie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Harry i Hermiona będą znów razem? Czekam na nekst. Ma być szybko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Śmierc Alana jakoś tak mnie skłoniła by poodwiedzać blogi, które kiedyś czytałam. Miałam do nadrobienia 4 notki. Jak dla mnie to Hermionka mogłaby sobie zostać dłużej tym wampirem. Tak. Wciąż przepadam za Barnabasem. Cóż zrobić. Severus... ciężko mi się o nim czyta mając przed oczami Alana jako Snape'a.
    Do następnego
    Rickmanicka

    PS. Różdżki w górę czarodzieje...
    Co za strata...

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll