Harry Potter - Book And Scroll

18.7.14

51. Ball - część II

    Do północy zostało niecałe pół godziny, a uczniowie bawili się w najlepsze. Zespół wytrwale grał, chociaż gorąco dawało o sobie znać. Chłopcy zdejmowali wierzchnie szaty i zostawali w samych koszulach i spodniach. Dziewczyny miały ten komfort, że sukienki były dość przewiewne. Teraz nikt nie myślał o zaklęciach i nauce. Teraz liczyła się zabawa.
    Harry i Hermiona tańczyli przeszczęśliwi. Gryfonce spięte włosy trochę się rozluźniły, parę kosmyków wymknęło się, ale to nie było ważne. Co jakiś czas ktoś odbijał Hermionę albo Harry'ego, ale zawsze potem wracali do siebie. To było jak magnes. I było nie do powstrzymania.
    Na chwilę udało się Hermionie nawet wyciągnąć Carmen, która wytrwale siedziała przy stoliku, niczym Harry i Ron dwa lata temu. Dziwne, przez ten krótki czas tyle się zmieniło! Co jakiś czas Granger przecierała oczy ze zdumienia. To wydawało się być tylko iluzją, było zbyt cudowne. Wtedy Harry chwytał ją za rękę, obkręcał wokół własnej osi, przytulał do siebie i mruczał jej do ucha:
- Tak, to się dzieje naprawdę!
    Z uśmiechem na nią patrzył, bo dla niego była najpiękniejsza na świecie. I była tylko jego. Czuł, że tę noc zapamięta na bardzo długo.
    Nawet nie wiedział jak bardzo.


Where is your boy tonight?
I hope he is a gentleman.
Maybe he won't find out what I know:
you were the last good thing about this part of town.

    Snape siedział jak kołek przy stole dla nauczycieli. Już dawno skończył rozmawiać z Dumbledorem. Wciąż miał na sobie codzienne szaty. Teraz siedział i zastanawiał się jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji. W końcu był na spotkaniu – a to było chyba najważniejsze, prawda? Zresztą i tak nie mogą razem zatańczyć, więc czemu, gdy udaje, że na nią nie patrzy, ona gapi się na niego z wyrzutem i założonymi rękoma, a potem zaraz odwraca wzrok? Salazarze, kobiety! I siedzi ciągle przy tym stoliku! Niech sobie znajdzie kogoś młodszego... Nie, to zły pomysł. Jeszcze będzie dla niej za głupi. I zbyt impertynencki. I szczeniacki, i...
    Snape, uspokój się. Co ta głupia dziewczyna z tobą zrobiła, co? Jest coraz gorzej, zachowujesz się jak jakiś nabuzowany hormonami trzecioroczny!
- Snape! No proszę, zawsze taki wyluzowany...
- Collins, nie denerwuj mnie. - Wampir był zdyszany, włosy miał w nieładzie, ale wydawał się dobrze bawić. Usiadł obok mężczyzny, objął go ramieniem, na co ten się wzdrygnął i skrzywił. - Łapy precz! Czego chcesz?
- Och, od razu przechodzisz do rzeczy! Przyszedłem zabawić kolegę, nie mogę? - Machnął różdżką, a jego puchar napełnił się dziwnym płynem. Wypił go za jednym zamachem.
- Nie.
- Oj, Seve... Mogę ci mówić po imieniu? Takie zabawy zupełnie mnie zmieniają, zapominam jak się mówi "po staremu" i...
- To niewątpliwie fascynujące, ale w najmniejszym stopniu mnie nie interesuje.
- Może jako twój... szef – nosferatu nachylił się nad nim – coś ci powiem. Widzisz tę dziewczynę? - Wskazał na Carmen. - Uwierz mi, miałem do czynienia z kobietami. A ta jest ewidentnie nieszczęśliwa, więc albo coś zrobisz z tym, albo będę zmuszony sam zająć się twoją Gryfonką...
- Ani się waż! - Snape walnął pięścią w stół. Na szczęście było tak głośno, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
- No widzisz. Lepiej sam do niej idź. Dzisiaj uznaj to jako rozkaz, który cię w pełni zadowala.
- Widzę, że to jednak prawda – powiedział Severus, a na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech.
- Co jest prawdą? - Barnabas wydawał się zbity z tropu, więc poprawił marynarkę.
- Że w Święta zwierzęta mówią ludzkim głosem.
    Wampirowi złowieszczo zadrgały nozdrza. Wyciągnął różdżkę i wycelował nią w Snape'a pod stołem, aby nikt nie zauważył.
- Uważaj na słowa. Doskonale wiesz, że mógłbym cię teraz zabić.
- Ale tego nie zrobisz, bo musisz grać rolę milusińskiego profesorka. - Mężczyzna w czerni wydawał się dobrze bawić.
- Zawsze może cię spotkać nieszczęśliwy wypadek.
- Czyżby? - Severus uniósł do góry brew. Uniósł ręce i wskazał na siebie. - Akurat mnie w tym zamku nic nie może zaskoczyć. Znam go lepiej od samego dyrektora, w zaklęciach i pojedynkach też jestem niezły. A teraz wybacz, pójdę do swoich komnat.
- Po co? Żeby w samotności użalać się nad sobą? Ponownie opróżnić cały barek? Zastanów się nad tym, Snape.
    Wampir powiedział mu coś na ucho. Jego wargi ledwo się poruszały, więc ciężko było zrozumieć, co mówi. Mimo to po chwili odsunęli się od siebie.
- Niezły pomysł, Collins.
- Mówiłem. Mogę cię nienawidzić, ale kobiet nie należy tak traktować. Zaraz, co powiedziałeś?
- Dziękuję, podnóżku Czarnego Pana.

When I wake up,
I'm willing to take my chances on the hope I forget
that you hate him more than you notice
I wrote this for you (for you, so...)

    Carmen wzdrygnęła się, gdy dostrzegła, że Snape wstaje od stołu. Jej serce zaczęło szybciej bić. Może jednak jest nadzieja...? Prawie strąciła kielich z winem. Oddychaj!
    Szedł w jej stronę. Nie patrzył na nią, ale wyraźnie podążał w jej kierunku. Nie potrafiła nic odczytać z wyrazu jego twarzy. Zostało dziesięć metrów. Pięć. Dwa. Jeden...
    Minął ją. Nie spojrzał na nią, nic. Poszedł dalej, aż do drzwi i wyszedł z Wielkiej Sali. A to dopiero dupek! Chyba gorszy od Jacka. Ale właściwie czego się spodziewała? Że podejdzie i na oczach wszystkich z nią chociaż porozmawia? Car, robisz się głupsza niż Longbottom.
    Chwilę potem w jej kielichu wino zmieniło się w coś innego. Brązowy płyn przyjemnie błyszczał i palił w gardle, ale postanowiła niczego już sobie nie żałować. On i tak ma ją tam, gdzie światło różdżki nie dochodzi.
    Czas mijał, w końcu wybiła północ. Patrick podszedł do mikrofonu i powiedział coś o romantycznej miłości i magii Świąt, po czym zagrał jakiś wolny kawałek. Ludzie ruszyli do tańca. Widziała Hermionę, która obejmowała Pottera za szyję i wpatrywała się w niego jak w ósmy cud świata. Ron tańczył z Luną, a Ginny wydawała się dobrze bawić z Nevillem, jednak wolnego sobie odpuściła.
    Brown westchnęła. Tak było zawsze i nic nie mogła na to poradzić. Zawsze spotykały ją rozczarowania, zwłaszcza w kwestii osób, z którymi się spotykała. Taka była jej klątwa i nic nie mogła na to poradzić.
    Nie, nie będzie na to patrzeć i jeszcze bardziej pogrążać się w swoim smutku. Wstała, poprawiła sukienkę, obróciła się i już chciała iść do wyjścia, gdy na sali pojawił się pewien mężczyzna.

You need him. I could be him...
I could be an accident but I'm still trying.
That's more than I can say for him.

    Wysoki, ciemne włosy miał uczesane, a ubrał garnitur, co dla niej było ogromnym zaskoczeniem. Ugięły się pod nią nogi i musiała chwycić się oparcia, aby nie przewrócić się na podłogę. Ich oczy się spotkały i wtedy ogarnął ją ich ciemny kolor. Jej serce znowu przyspieszyło swój bieg.
    Podszedł do niej, obrzucił ją swoim spojrzeniem, w którym teraz widziała... Merlinie, widziała głód! To było czyste pożądanie i jeszcze coś, czego nie potrafiła określić.
- Severus – wyrwało jej się. Rozejrzała się uważnie sprawdzając, czy nikt tego nie słyszał. - Nie powinieneś... - Próbowała zebrać słowa, wciąż się rozglądając wokół. - Nie mogę, przepraszam.
    Ruszyła do przodu, ale zagrodził jej przejście. Spróbowała uniku w bok, ale zrobił to samo. Westchnęła ciężko, gdy Patrick wykrzyczał do mikrofonu:
- Panowie proszą panie, nie odchodzimy od tradycji! - I zaczęli grać kolejną, jeszcze wolniejszą piosenkę.
    Snape rozejrzał się gorączkowo, po czym z obojętnym wyrazem twarzy wyciągnął do niej rękę. Mimo to jego oczy niebezpiecznie błyszczały. Carmen odsunęła się, instynkt jej wyraźnie podpowiadał, aby się nie zgadzać.
- No co ty, Brown? Jesteś mi winna taniec. Sama się narzucałaś. - Kąciki jego ust wygięły się złośliwie.

Where is your boy tonight?
I hope he is a gentleman.
Maybe he won't find out what I know:
you were the last good thing about this part of town.

    Stwierdziła, że raz się żyje, a drugi raz okazja się nie powtórzy. Wydało jej się tylko dziwne, że nikt nie zwraca na nich uwagi. Jakby byli niewidzialni. Podała mu rękę przysunęła się do niego, idealnie w takt muzyki. Jej ręka znalazła się na jego ramieniu, a on objął ją w talii. Ledwo powstrzymała się przed rzuceniem się na niego. Tańczyli chwilę w milczeniu, patrząc sobie w oczy. Starała się wybadać co mu chodzi po głowie. Nie mogła go rozgryźć.
- Nie powinieneś tu być – wyrzuciła w końcu z siebie.
- Ależ nie, Brown. To jest właśnie to miejsce na Ziemi, w którym powinienem być.
    Obrócił ją i na chwilę pozwolił sobie na lekki uśmiech. Carmen prawie się przewróciła. Garnitur, uśmiech... dostał jakąś klątwą? Nawet włosy wyglądały na czyste, jedynie się świeciły.
- Odejdź.
- Nie. Podoba ci się garnitur?
    Wciągnęła powietrze i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Stanęła na palcach i wyszeptała mu do ucha:
- Cholernie.
    Skwitował to wrednym uśmiechem, a jej serce znowu przyspieszyło swoje bicie. Oby tak dalej i zejdzie na zawał.
- Martwisz się o mnie, prawda? - zapytał.
- Tak.
- A ja martwię się o ciebie. - Przechylił ją tak, że jej włosy prawie dotknęły podłogi. Zrobiła się cała czerwona. W co on pogrywał?
- Severus!
- I bez ciebie nie wyjdę.
    Nie wytrzymała i pocałowała go. Nie protestował. Przyciągnęła go za kark do siebie. Jej usta odnalazły jego usta. Tęskniła za tym. Czuła jego dłonie na swoich plecach, przesuwał nimi po fałdach sukienki. Dosłownie wpiła się w jego wargi, za nic w świecie nie chciała go puścić. Jednocześnie nienawidziła go i uwielbiała. Ich języki wariowały, aż w końcu już nawet nie tańczyli, tylko kołysali się na boki, szczepieni razem w najstarszym tańcu świata. Muzyka nadawała im rytm, aż w końcu Carmen poczuła jego dłoń na swoim udzie. Muszą przestać, przecież są w sali pełnej ludzi, a w gruncie rzeczy ona nadal jest na niego obrażona!

Someday I'll appreciate in value,
get off my ass and call you...
{but for} the meantime I'll sport my
brand new fashion
of waking up with pants on at 4:00 in the afternoon.

    Z ogromnym trudem oderwała się od niego i wtedy... zobaczyła jego twarz, bez zwykłej obojętności. Widziała na niej czułość i przywiązanie, oczy mu płonęły, a policzki pokryły się lekkim różem.
- Brown, co cię napadło? - zapytał głośno, ale nie był to krzyk. Jego głos był jakiś inny, jakby przytłumiony.
- Mnie napadło? Mnie? A kto mnie ignorował cały dzień, zostawił i dopiero przed chwilą przyszedł, aby mnie zaciągnąć do łóżka?
- Co do tego ostatniego... Raczej było odwrotnie. - Posłał jej wredny uśmiech, ale ona się nawet nie zarumieniła. Była na niego zła.
- Po tym wszystkim... Nie mówię już o braku prezentu, ale zwykłe "wszystkiego najlepszego" by cię nie zabiło!
- Byłem na zebraniu, przecież na pewno się domyśliłaś.
- To nie ma tu nic do rzeczy.
- Ma aż za wiele.
    Odsunął się bardziej i zaczął masować sobie skronie. Po dłuższej chwili rzekł:
- To nie miało tak wyglądać.
- No co ty! - prychnęła pogardliwie. Rozejrzała się dookoła – nadal nikt nie zwracał na nich uwagi. - O co, do Roweny jasnej, chodzi z tymi ludźmi? Nie widzą nas?
- Nie, Brown. Ichitiatus mohardi, mówi ci to coś?
- Ale... To Zaklęcie Uniku potrafią rzucać tylko najlepsi czarodzieje na świecie.
- Dzięki, Brown. Twoja wiara we mnie naprawdę napawa mnie ogromnym optymizmem.
- Nie ma za co – odpowiedziała przekornie. - Cóż... przynajmniej przyszedłeś.
- Co za inteligentne podsumowanie wieczoru. A dla twojej wiadomości dostaniesz prezent. Nie ciesz się tak, bo wyglądasz jak Weasley.
- Który Weasley?
- Nieważne.
- To co z tym prezentem?
    W dwóch krokach znalazł się przy niej, przyciągnął ją za biodra do siebie i wyszeptał jej do ucha:
- W sypialni.
- Szalejesz. Przez ciebie czuję się jak Julia Roberts w "Pretty Woman". Wiesz, poza tą kwestią z prostytutką.
- Cóż za porównanie! - Znowu tańczyli. - Oglądasz takie filmy?
- Bardzo rzadko. Ten obejrzałam przez przypadek. - Spojrzał na nią zaskoczony. - Nie chcesz wiedzieć.
- W tym wypadku zgodzę się z tobą. Wyjeżdżasz gdzieś niedługo?
- Tak. Jakoś za dwa dni na Sylwestra. Rodzina chce mnie zobaczyć w Paryżu. Hermiona jedzie ze mną.
- A Potter nie?
- Jeśli bardzo będzie go chciała zabrać, to niech już pojedzie. - Pogładziła go po policzku. - I tak będę myśleć o tobie.
    Wzdrygnął się, ale pozwolił jej na to. Po chwili ujął jej twarz w dłonie i delikatnie ją pocałował, jakby była lalką z porcelany. W odpowiedzi mocno przytuliła się do niego. Tańczyli jeszcze przez godzinę, po czym udali się do lochów.


You need him. I could be him...
I could be an accident but I'm still trying.
That's more than I can say for him.

    Dochodziła trzecia w nocy, połowa uczniów już udała się do dormitoriów lub ukryła w ciemnych kątach korytarzy w wiadomym celu. Hermiona już nie mogła złapać tchu. Dała obrócić się Harry'emu ostatni raz, po czym pocałowała go i powiedziała:
- Muszę chwilę odpocząć. Też idziesz?
- Jasne. - Cmoknął ją w policzek. - Chcesz coś do picia? Umieram z pragnienia.
- Ja też. Poproszę. - Uśmiechnęła się do niego i udała do ich stolika, a Harry poszedł w przeciwnym kierunku po poncz, który się skończył.
    Zdziwiła ją nieobecność Carmen. Dopiero teraz to zauważyła. Biedaczka, pewnie około północy wróciła do wieży. Żałowała jej i współczuła. Jak można być tak nieczułym draniem? Prychnęła. Mimo to Snape zawsze budził jej szacunek. Ale tylko swoją wiedzą, nic poza tym. Zerknęła do tyłu – Harry'ego ani śladu, za to dostrzegła Neville'a z McGonagall. Starsza czarownica zarumieniła się, ale bardzo chętnie tańczyła z uczniami. W końcu w czasie balu mieli się integrować.
    Zniecierpliwiona wstała i poszła go szukać. Nie mógł pójść daleko. Pewnie spotkał jakiegoś kolegę i teraz rozmawiają o quidditchu. Hermiona na samą myśl o tym przewróciła oczami. Gdy to robiła, kątem oka coś zauważyła. Nie, na pewno jej się przywidziało. Jeszcze raz spojrzała w tamtą stronę, a jej serce zamarło. Do oczu napłynęły łzy, w głębi duszy zgromadziły się poważne pokłady nienawiści.

1-2-3-4!
Where is your boy tonight?
I hope he is a gentleman.
Maybe he won't find out what I know:
you were the last good thing about this part of town.

(won't find out) he won't find out
(won't find out) he won't find out

Where is your boy tonight?
I hope he is a gentleman.
Maybe he won't find out what I know:
you were the last good thing about this part of town.

    Tuż przy wyjściu z Wielkiej Sali stała drewniana ławka. Na niej siedział Harry z Ginny. Wyglądali na bardzo zajętych sobą, co przyprawiło Hermionę o mdłości. Nie mogła w to uwierzyć. Jej chłopak i najlepsza przyjaciółka! Zupełnie jak z taniego romansu z mugolskiego kiosku. A jednak to była niezaprzeczalna prawda. A co z Draco? Może w ten sposób Ginny chciała tylko uśpić jej czujność?
    Podeszła bliżej, a oni odkleili się od siebie. Rudowłosa wpatrywała się tępo w przestrzeń. Harry poczerwieniał na twarzy, wstał i zaczął coś mówić, mocno gestykulując. Nie słyszała. Była głucha na wszystkie dźwięki. Po policzkach płynęły jej łzy, nogi drżały, serce boleśnie kłuło. Dała radę jedynie zamachnąć się i spoliczkować Harry'ego. Nawet się nie zatrzymał. Próbował do niej podejść, ale nie pozwoliła mu.
    Wybiegła z Wielkiej Sali, słysząc jedynie muzykę ze sceny...

Where is your boy tonight?
I hope he is a gentleman. (he won't find out)
Maybe he won't find out what I know:
you were the last good thing about this part of town.


__________________________________
Fall Out Boy – Grand Theft Autumn / Where Is Your Boy

14 komentarzy:

  1. Kobieto, ja przez ciebie na zawal zejdę! :D Ta końcówka to po prostu była... masakra (w każdym razie dla Hermiony na pewno).
    Jestem mega ciekawa, co będzie w kolejnej części i czy wyjaśni się ta sprawa z Ginny. A tej sceny z Carmen i Snapem to już w ogóle się nie spodziewałam xD
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry, Harry, Harry...
    Najpierw słodziutki a za chwilę się gździ z Ginny. A ta też, wielce mi przyjaciółka i wielce zakochaaana w Draco. Meh.
    Wiesz co? Jak czytałam ten fragment kiedy Carmen siedziała i zamulała na tym balu, to nie wiem dlaczego, ale zaczęło mi chodzić po głowie "Żoną miałam byyyć, miał byyyć śluuub i weseeelee teeeż, już zaprosiiiłaaam gooości..." no. XD
    Colins sie robi Wujek-Dobra-Rada-Łamane-Na-Szef, co?
    Ta, Severus Mhroczny Ksionsze na Czahrnym Rumaku, tylko, żeby od tego przytulania mu testosteronu nie ubyło ;)
    Sorry, że dopiero teraz, ale internetu nie miałam, a z komórki nie lubię komentować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne dialogi, ogólnie wszystko świetnie :D
    Biedna Mionka, mam nadzieję, że teraz wszystko to jakoś się wyjaśni :D
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah Snape się rozkręca :D Fajnie, że wplotłaś tutaj motyw z Turysty. Czekam na wyjaśnienie tej niespodzianki z Harrym i Ginny. Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No jak mogłaś tak skończyć?! Co z tą Ginny i Harrym?
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
    Pozdrawiani weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za odpowiedź na moje pytanie ;) ~MB

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko rozumiem! To O TO DRACO PROSIL GINNY! Czarny pan nie chcial by spelnila sie milosna przepowiednia! DRACO CHCIAL BY GINNY HARREGO ROZDZIELIC Z.MIONA .Harry to pewnie Draco tyle ze eliksir wielosokowy! Mam racje ?Niezle zaplanowane~@hucwotka vicky :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow.
    Snape i umyte włosy? I garnitur? Hahaha nie no nie wierzę już w ludzi xD Ale racja, przynajmniej Car miała swojego księcia, jakkolwiek dziwnie to brzmi.
    To okropne, Harry by tego nie zrobił. Stawiam na eliksir miłosny lub cokolwiek takiego lub to co w komentarzu wyżej. AAAAA to nie fair wobec Hermiony :/
    I jeszcze jedno, co do tych piosenek Fall Out Boy. Świetnie je dopasowujesz do rozdziałów :) Mogłabyś w sumie dodać niektóre do playlisty, przyjemnie się ich słucha do czytania, a tak to trzeba ich szuuukać... Co o tym myślisz?

    Pozdrawiam i życzę weny
    ~Julla

    OdpowiedzUsuń
  9. Maddie Evans straciła rodziców, gdy była dzieckiem. Nie ma żadnego zdjęcie, czy pamiątki po nich. Wychowywana przez przybraną ciotkę i jej siostrę, nie może doczekać się aż pójdzie do Hogwartu.
    Poznaje słynnego Wybrańca i zaprzyjaźnia się z Weasleyami. Co z tego wyniknie?
    zapraszam na http://obrot-spraw.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Award! :)
    Więcej szczegółów tutaj --> http://believe-in-impossible-feelings.blogspot.com/p/versatily-award.html
    Zapraszam do zapoznania się z nominacją i regulaminem.
    Pozdrawiam ♥

    Niestety nie masz zakładki SPAM, więc wstawiam pod rozdziałem :c
    Kiedy wejdziesz w link, dowiesz się więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś świetna ! Super piszesz ! Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałbyć I ale kto wie czy będzie wgl.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana, rozdział cudowny, ale i tak każdy czeka na kolejny. Jejku, kiedy wstawisz? Nie mogę się doczekać ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak, sporo osób czeka mnie osobiście wkreciły w twoje opowiadania dwie przyjaciółki, kurcze nie myślałem, że mi sie spodoba. :D

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Book And Scroll