Zakładki

26.1.13

12. Zapłata i Układ Słoneczny

"Wy­bit­ne umysły są zaw­sze gwałtow­nie ata­kowa­ne przez mier­no­ty,
którym trud­no pojąć, że ktoś może odmówić śle­pego
hołdo­wania pa­nującym przesądom, de­cydując się w zamian na odważne
i uczciwe głoszenie włas­nych poglądów."

"Kiedy miałem 20 lat, myślałem tyl­ko o kocha­niu.
Później kochałem już tyl­ko myśleć. "
- Albert Einstein

    Ginny szła ciemnym korytarzem. Lubiła takie przechadzki. Mimo obowiązującej ciszy nocnej, często się wymykała i zwyczajnie spacerowała. W takich chwilach mogła spokojnie pomyśleć, poukładać swoje sprawy i zastanowić się nad nadchodzącym dniem.
    Ta noc nie była wyjątkiem. Jak zwykle młoda panna Weasley o północy wymknęła się z łóżka i owinęła szlafrokiem. Przeszła przez dziurę pod portretem i zeszła po schodach na piąte piętro. Błądziła po korytarzach oraz zakamarkach, aż w końcu przystanęła w jednym z nich i oparła się o parapet. Uniosła wzrok. Obserwowała Księżyc, który znowu robił się coraz większy i mocno świecił na czystym niebie. To właśnie on nie dawał jej dzisiaj spać i wywabił z łóżka.
    Ginny westchnęła i zatraciła się w rozmyślaniach. Nagle z marzeń wyrwał ją odgłos kroków. Ktoś szedł w jej stronę! Rudowłosa w panice chciała się schować, ale nie miała za bardzo pomysłu gdzie. Zrezygnowana, czekała aż przyłapie ją nauczyciel i dopełni się jej marny los.
    W końcu postać przystanęła i zapytała swoim zimnym głosem:
- Czego tu szukasz, Weasley?
- N-nie twoja sprawa, Malfoy – odpowiedziała, jąkając się trochę. To Draco! Co ona teraz zrobi? Przecież jest tu w piżamie i szlafroku!
- A właśnie, że moja – podszedł do niej powoli. - Tak się składa, że to korytarz przy Pokoju Wspólnym Ślizgonów, więc nie powinno cię tu być. - Ginny nie wiedziała, co powiedzieć. Zawędrowała aż do lochów?! Ale w takim razie to okno...
- Coś kręcisz, Malfoy – starała się, aby jej głos nie drżał. - Lochy są gdzie indziej.
- Nieprawda – podszedł do niej bliżej, tak, że teraz mogła dokładnie zobaczyć jego twarz i starannie ułożoną grzywkę. Dziewczyna przełknęła ślinę.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytała niepewnie, próbując się odsunąć, ale jej plecy natrafiły na zimną ścianę.
- Zapłaty za wejście na mój korytarz – wyszeptał tuż przy jej uchu. Rudowłosa poczuła jego oddech na swojej szyi i nagłą ochotę (no dobra, nie tak nagłą), aby w końcu unieść głowę i go pocałować, choćby nie wiem ile miało ją to później kosztować. Już podnosiła wzrok, przybliżała się do blondyna, gdy...
- Odsuń się – dziewczyna stanowczym ruchem odepchnęła Ślizgona.
- Dlaczego? - Mruknął niezadowolony i chciał się znowu przysunąć do Gryfonki.
- Bo jesteś pijany! Upiłeś się i teraz robisz coś, czego normalnie byś nie zrobił!
- A skąd wiesz, że bym tego nie zrobił? - Jego zamglone spojrzenie jakby na chwilę spoważniało. Tylko na sekundkę.
- Bo jestem z Gryffindoru i uważasz mnie za zdrajczynię krwi! - Ginny walczyła sama ze sobą, żeby tylko nie wykorzystać okazji i nie rzucić się na Malfoya.
- To tylko gra... Ginny, kochanie... Chodź tutaj! - Przyciągnął mocno spanikowaną dziewczynę do siebie i złapał w talii.
- Nie, ja tego n-nie chcę...! - Krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
- Przecież widzę, że jednak chcesz. Przynajmniej od początku roku... - Weasley zarumieniła się.
    Spojrzała w te stalowoszare oczy i nagle się rozluźniła. Na Merlina, przecież on i tak tego nie będzie pamiętał! Żyje się tylko raz!
    Draco znowu pochylił głowę w jej kierunku. Przybliżył swoją bladą twarz do drugiej, piegowatej, która czekała z podekscytowaniem. W końcu powoli, jakby trochę niepewnie, musnął usta Ginny swoimi. Dziewczyna westchnęła cicho, gdy poczuła zimne wargi Dracona i odwzajemniła pocałunek. Z początku nieśmiało, z każdą chwilą coraz pewniej, poznawali się na nowo (a może dopiero pierwszy raz tak naprawdę?). Zarzuciła mu ręce na szyję, pragnąc, aby to się nigdy nie skończyło, żeby trwało wiecznie. Przyciągnęła go mocniej, gdy poczuła, jak wysuwa swój język na spotkanie. Drażnili się przez chwilę, aby potem roztańczyć się w tylko im znany sposób. Dłonie Malfoya poznawały plecy Ginewry i gładziły włosy.
    Niestety, sielankowy nastrój przerwało pojawienie się starego kota (a raczej kotki) i światło latarni zza rogu. Filch zrzędził i poruszał się strasznie ociężale.
    Jeszcze chwilę cieszyli się sobą, aż w końcu w ostatniej chwili odkleili się od siebie i uciekli. Przebiegli kilka korytarzy, aby znaleźć się przed ruchomymi schodami. Zgubili i panią Norris, i woźnego. Westchnęli z ulgą. Ginny kręciło się w głowie, a serce waliło, jakby właśnie skończyła mecz quidditcha. Zmieszana i lekko zarumieniona rzuciła lakoniczne pożegnanie i już chciała odejść, gdy jeszcze na chwilę blade dłonie przyciągnęły ją do siebie.
- Niezła jesteś – powiedział Ślizgon pomiędzy pocałunkami. - Naprawdę...
    Po paru minutach rudowłosa z niechęcią ruszyła do dormitorium. Zdecydowanie miała dzisiaj o czym śnić.

***

- Nareszcie koniec! - Ucieszył się Harry, gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę.
- Harry, historia magii, a zwłaszcza rewolucja w 1542 roku, jest fascynująca! - Zawołała oburzona dziewczyna. - To niesamowite, że...
- Hermiono, proszę... - mruknął żałośnie Ron. - Chodźmy na obiad, głodny jestem.
- A kiedy ty nie jesteś głodny? - Zapytali razem przyjaciele. Spojrzeli po sobie i ryknęli śmiechem.
- Co w tym takiego zabawnego, bo nie rozumiem? - Spytał naburmuszony i na wszystkich obrażony Ronald.
    Harry i Hermiona tylko wymienili porozumiewawcze spojrzenia i znowu zachichotali, po czym udali się do Wielkiej Sali. Po drodze dołączyła do nich Luna. Od czasu poznania przepowiedni zaczęli ją traktować (a raczej mocno starali się) na równi z innymi. Nie nazywali jej Pomyluną, a nawet dość często razem rozmawiali.
- Cześć wszystkim – powiedziała rozmarzona Krukonka.
- Hej, Luna – odpowiedzieli chórem.
- Uważajcie na sterowalne śliwki. W tym roku mamy szczególny wysyp, nic tylko mieszają w głowach...
- To bardzo fascynujące, ale nie mamy teraz czasu na... - Hermiona chciała jak najszybciej przerwać ten kolejny bezsensowny wykład. Pod tym względem blondynka się nie zmieniła.
- Mówcie za siebie, ja mam – rzekł, ku zaskoczeniu wszystkich, Ron, po czym odłączył się od przyjaciół. Gryfoni popatrzyli po sobie, zbierając szczęki z podłogi i stając jak wryci. Pierwszy odzyskał zdolność mówienia Harry:
- W-widziałaś t-to co ja? - Wybraniec aż jąkał się z wrażenia.
- Chyba tak – przytaknęła Granger. - Ronowi podoba się Luna! Czy to nie cudowne? Takie romantyczne i w ogóle...
- Ta... Cud, miód i orzeszki po prostu...
- Harry, musisz popracować nad sarkastycznym tonem, bo nie bardzo ci wychodzi – powiedziała brunetka, poprawiając włosy.
- Niestety, nie mogę – powiedział z udawanym żalem w głosie. Gdy Hermiona uniosła pytająco brew, dodał: - Nie mogę, bo nie ma mnie kto nauczyć, gdyż jedyna kompetentna osoba codziennie zakopuje się w książkach i na pewno nie znajdzie dla mnie czasu... - Uśmiechnął się szelmowsko i spojrzał w oczy dziewczyny, której na ten widok serce zaczęło bić szybciej.
- Wiesz... - zaczęła nieśmiało. - Nigdy nie pytałeś... - zarumieniła się lekko, gdy poczuła, jak palce Harry'ego ślizgają się przypadkowo po jej dłoni.
- A powinienem? - Potter uniósł lekko kącik ust.
    Nie doczekał się odpowiedzi, bo znalazła ich Carmen, która od razu zarządziła ewakuację do Wielkiej Sali. Dziś właśnie był dzień, w którym coś jadła, więc, chcąc nie chcąc, ruszyli na posiłek.
Wciąż rozemocjonowana Hermiona usiadła przy stole i zaczęła machinalnie jeść pudding. Ziewając, zakryła usta dłonią. Nie wyspała się tej nocy. Zaklęcie łączące ją i Harry'ego przestało działać dopiero o drugiej nad ranem. Nie, żeby jej to specjalnie przeszkadzało. Dużo rozmawiali i zdziwiło ją, że czarnowłosy w ogóle nie wspomniał o quidditchu. Kontrolował się pod tym względem i naprawdę był fascynującym rozmówcą, oczywiście poza momentami, w których się wygłupiali (a tych nie zabrakło).
    Wzrok dziewczyny zatrzymał się na Ginny. Też wyglądała na niewyspaną. Była też jakby... spełniona? I trochę zawiedziona, to na pewno. Musi z nią pogadać.

***

    Wieczorem Hermiona zaprosiła Ginny do swojego dormitorium. Dziewczyn akurat nie było, a ona koniecznie chciała porozmawiać z przyjaciółką. Usiadła na łóżku i, stwierdzając, że najlepiej od razu przejść do rzeczy, zapytała:
- Co się stało?
- Nic. Co się niby miało stać? - Rudowłosa unikała spojrzenia koleżanki.
- Przecież widzę. Coś robiłaś w nocy? A może kłopoty z ocenami? Mów, przecież ja nie gryzę!
- Wiem, ale to moja sprawa. Zresztą... Sama jeszcze nie wiem, co z tym zrobię.
- To tym bardziej powiedz! Może ci pomogę? Na pewno nie będę się śmiać! - Nakłaniała pani prefekt.
- No... Dobra. Ale masz NIKOMU, ale to NIKOMU o tym nie mówić! Przysięgasz?
- Przysięgam!
- Czyli tak... - zaczęła Ginny. - Hermiono, już ci kiedyś mówiłam, że podoba mi się Malfoy. – Potwierdzające skinienie. - No więc... On mnie wczoraj pocałował!
- CO?! - Zawsze spokojna Wiem-To-Wszystko nie mogła uwierzyć.
- Dobrze słyszałaś. Spacerowałam w nocy i on mnie znalazł. Był pijany, a potem tak jakoś wyszło... Hermiono, on tego nie pamięta, ale ja już nie mogę o nim przestać myśleć! Dotychczas jakoś spychałam go na boczny plan, lecz teraz nie potrafię! Gdy tylko przypomnę sobie te usta, dłonie, włosy... To wszystko wraca ze zdwojoną siłą! I tak w kółko! - Ginewra była zrozpaczona, po jej policzkach potoczyły się dwie wielkie łzy.
- Spokojnie, nie płacz! - Przyjaciółka wstała i przytuliła ją. - Poradzimy sobie. Skoro, jak mówisz, było tak świetnie, to on musi coś pamiętać. A jak nie, to sprawimy, że sobie szybko przypomni. – Hermiona uśmiechnęła się w sposób, który zwiastował rychłe i bezwarunkowe spełnienie jej słów. Nagle coś jej się przypomniało. - A tak w ogóle, to jak wyszłaś z Pokoju Wspólnego? Przecież ja i Harry byliśmy tam cały czas...
- Niby byliście – rudowłosa prychnęła szyderczo. - Ale tacy zajęci, że nie zauważylibyście nalotu dementorów, a co dopiero przejścia takiej małej osóbki jak ja.
    Hermionie odebrało mowę. Naprawdę musiała się zagadać, skoro nie zobaczyła Ginny. Na Merlina, przecież jest prefektem! Powinna pilnować uczniów! A gdyby to był jakiś pierwszoroczniak i coś by mu się stało... Z zamyślenia wyrwała ją Ginny, która zaczęła obmyślać strategię, jak usidlić Dracona Malfoya. Z całego serca mu współczuję, gdyż czeka go odtąd niejedna niespodzianka.

***

    Hermiona była z natury dość cierpliwą osobą. Owszem, czasem ponosiły ją nerwy lub za bardzo się ekscytowała, mimo wszystko uważała siebie za spokojną. Jednak jej opinia o samej sobie zaczęła gwałtownie podupadać, gdy do jej dormitorium wprowadziła się Carmen Brown. Tu również przekonała się jak bardzo można się mylić. Ta z pozoru zdyscyplinowana dziewczyna była najgorszą współlokatorką na świecie! Wiadomo, że każdy ma swoje dziwactwa, ale Carmen biła wszystkich na głowę! Czasami Hermiona zastanawiała się, czy nie powinno się wpisać jej do księgi rekordów Guinessa.
    Bo owszem, ludzką czaszkę o imieniu Bon-Bon na stoliku nocnym można znieść, uporczywe szarpanie strun skrzypiec o piątej nad ranem także. Nawet przybijanie listów nożem do ściany z plakatami Michaela Jacksona i Jeremy'ego Bretta. Ale przyznacie, że gdybyście zobaczyli leżącą na łóżku dziewczynę, która różdżką wyczarowuje żółty obłoczek w kształcie uśmiechniętej buźki, a potem rzuca w niego zaklęciem dziurawiącym, trafiającym w ścianę naprzeciwko i robiącym w niej szereg dziur, stracilibyście cierpliwość. To właśnie przydarzyło się naszej nieszczęsnej bohaterce.    Kiedy zapytała o powód tej dewastacji, usłyszała tylko:
- Nudzę się.
    Wtedy Hermionie opadły ręce. W tej chwili uwierzyła też, że już nic jej więcej w życiu nie zdziwi. Prawie natychmiast obaliła ten pogląd, zaczynając robić pracę domową na astronomię. Opisywała jeden z księżyców Neptuna, gdy poczuła na sobie wzrok Carmen, która spytała:
- Co robisz?
- Astronomię. Wiesz, Ziemia obraca się dookoła Słońca i takie tam. Powinnaś spróbować, naprawdę polecam. – Hermiona sama się zdziwiła, jak bardzo wyostrzył jej się język, wskutek przebywania z tą rozkapryszoną współlokatorką.
- Nie zamierzam. Naprawdę Ziemia obraca się wokół Słońca? A po co ci to wiedzieć... To nieistotne. - Gryfonce odebrało mowę. Czy właśnie ona, najinteligentniejsza osoba, jaką poznała, nie zna teorii Kopernika?!
- Nieist... Jak to po co?! To Układ Słoneczny! Dzieci w mugolskiej podstawówce się o tym uczą. Jak można tego nie wiedzieć?
- Nawet jeśli wiedziałam, to wykasowałam – odpowiedziała ze spokojem Brown.
- CO?!
    Nagle Car poderwała się z kanapy i wskazała na swoją głowę.
- To jest mój twardy dysk i warto tu umieszczać tylko rzeczy przydatne, naprawdę przydatne. Zwyczajni ludzie zaśmiecają sobie głowę bzdurami. Potem trudno dotrzeć do ważnych rzeczy. Rozumiesz?
- Ale Układ Słoneczny...
- A jakie on ma, na Merlina, dla mnie znaczenie? Kręcimy się wokół Słońca, wielka rzecz! Nawet, gdybyśmy kręcili się dookoła Księżyca albo domku z ogródkiem jak jakiś pluszowy miś, nie byłoby żadnej różnicy! Dla mnie liczy się tylko wiedza, umysł. Bez nich mój mózg próchnieje – zmierzwiła włosy w geście bezsilności. - O tym napisz na astronomię. Albo jeszcze lepiej, przestań narzucać światu swoje opinie!
    Okryła się szczelniej szlafrokiem i odwróciła na bok. Hermiona spokojnie wróciła do odrabiania pracy domowej. Była zła. Skoro Car tak kocha wiedzę, to dlaczego nie uczy się tak, jak powinna, na miarę swoich możliwości? I co znaczy to, że jej mózg próchnieje?
    Gryfonka z powrotem wróciła do wypracowania. Ciężko było jej się skupić, ale w końcu ukończyła pracę domową. Spakowała się na następny dzień i opadła zmęczona na łóżko. Co się dzieje z Carmen? Jest coraz bardziej drażliwa, szybciej się wścieka i to o byle co!
    Przynajmniej ma Harry'ego. Strasznie się zmienił, ale tylko na lepsze. W tym samym momencie, jakby go przywołała myślami, usłyszała, jak wykrzykuje jej imię. Szybko wstała, poprawiła szatę i zeszła do Pokoju Wspólnego. Potter siedział na kanapie przed kominkiem i wskazywał miejsce obok siebie. Odezwał się:
- Hermiono, zająłem ci miejsce. Chodź, bliźniacy znowu coś wymyślili.
- Och, czy oni nigdy nie przestaną? - Dziewczyna przewróciła oczami, ale mimo to usiadła obok. Rzuciła okiem na Freda i mimowolnie się uśmiechnęła. Tym razem nic złego (najprawdopodobniej) nie planowali. Zapytała, palona ciekawością: - Co znowu robicie?
- Dzisiaj mamy dla was niespodziankę! - odparł George.
- Wpadliśmy na pomysł, aby raz w miesiącu...
- ...organizować wieczory z opowieściami!
- My zaczynamy, a wy kończycie...
- ...a potem spisujemy historyjkę, która nam wyszła! - Wyjaśnili, dokańczając za siebie zdania, bliźniacy.
- Cóż, całkiem niezły pomysł, chłopcy. Brawo! - Pochwaliła ich Hermiona. Po chwili ciszy powiedziała zniecierpliwiona: - No, zacznijcie wreszcie!
Fred odchrząknął, chwilę pomyślał i rozpoczął:
- Opowiem wam bajkę, jak George palił fajkę...
- ...a Hermiona papierosa, przypaliła sobie nosa...
Gryfonka już wiedziała, że zapowiada się ciekawie, a niewątpliwie śmiesznie. Usadowiła się wygodniej i oparła głowę na oferowanym przez Harry'ego ramieniu. Przymknęła lekko oczy i zatraciła się w cudownej chwili. Tylko gdzieś na samiutkim skraju jej umysłu, dźwięczało jedno słowo. Carmen.

22 komentarze:

  1. ojejku, miałaś rację, jest zaskakująco i... kocham to opowiadanie <3
    pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O żesz w mordę jeża! Jakby to powiedział znany wszystkim pospolity Arnold Boczek.
    Wow! Ale Ginny to ma zapęd! Dracuś miał szczęście, ze ta mała wiewióreczka go nie zmolestowała na tym korytarzu! Właściwie jak na to obiektywnie spojrzeć, to uratowała go pani Norris, ot co! Mmmm... A Harry robi się coraz tak bardziej... no wiesz.... oj, no poprostu taki slodki, że jak czytałam ten pierwszy kawałek z nimi, to tak chichotałam że głowa mała. Uwielbiam tego roztrzepańca i Mionkę ^^ A opowiadanie, to już nawet mówić nie będę jak je kocham *u* Faktycznie Carmen jest irytująca, ale ogólnie denerwuje mnie tylko fakt, że jest zołzowata dla mojej kochanej kujonicy ;D
    Szkoda tylko że rozdział taki krótki,bo znów mam niedosyt, który pewnie zaraz pójde zapchać jakimiś ciastkami, a właściwie to jestem na diecie i umieram z głodu, ale nie chce mi się jeszcze wstawać z łózka więc postanowilam wytrzymać jeszcze trochę...
    Mam nadzieję, że uda mi sie schudnąć conajmniej 7 kilosów. Życz mi szczęśćia!
    A pytanie.... Ten pomysł bliźniaków na opowiadania, już sobie wyobrażam co oni by tam wymyślali XD, to po co oni chcą spisywać te historyjki? Bo chyba nie dla swoich dzieci, co??? ^^ Mam w każdym razie nadzieję, na przydajmiej jedno opowiadnko w ich wykonaniu, bo to napewno byłoby nieziemsko śmieszne :D
    Ps. Nie mósisz pisać mi powiadomień, bo mam twój blog w linkach i jak dodasz nowy rozdział to się automatycznie pokazuję. A po za tym, ja nigdy w życiu nie opuściłabym rozdziału mojego ulubionego harrymione.
    Pozdrowienia i dużooooo weny życzę! Czekam zniecierpliwością, wiec proszę bądź człowiekiem i nakaram głodującego, o pani! Dobra, w każdym razie, czekam i pozdrawiam :D!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle mi tego wyszło, a zapomniałam wspomnieć o pięknym nowym szablonie! Jestem taka głupia, heh....
    No węc, to naprawdę piękny szablon, a te rózyczki wokół są przesłodkie. No to tyle, żeby nie przedłużać, bo i tak powyższy komentarz może wprowadzić w autentyczny sta znudzenia... Papa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku powiem, że uwieeelbiam twój nowy nagłówek! Jest piękny, wspaniały, najlepszy ze wszystkich! Tylko to niebieskie tło niezbyt pasuje :C Ale i tak jest ge-nia-lnie!
    No to teraz treść :D Jeju, jeju, jejuuuuniuuu! W życiu bym nie powiedziała, że Ginny będzie z Draco! Byłam pewna, absolutnie pewna, że to będzie coś w rodzaju nieszczęśliwej miłości, albo coś... A tu bum! Na Merlina, zaskoczyłaś mnie totalnie! Aż mi szczęka opadła, gdy to czytałam! No i wow! Ron i Luna *.* Po raz pierwszy się spotykam z takim parringiem! I uwielbiam cię jeszcze bardziej za to, że Ron nie jest zakochany po uszy w Hermionie! Bo oni w ogóle do siebie nie pasują! Za to Harry i Hermiona! *____* Chyba nie muszę mówić, jak zagłosowałam w sondzie? :D Nie sądziłam, że to możliwe, ale uwielbiam Harry'ego jeszcze bardziej! Po tej scenie przed Wielką Salą po prostu umieram. Harry i Hermiona! Harry i Hermiona! Haha, mam teraz dzięki tobie taki dobry humoor! :D
    No ale do rzeczy. Chciałam powiedzieć, że zaskoczyłaś mnie absolutnie każdym wątkiem z tego rozdziału! I bardzo się to chwali!
    Masz niesamowity talent do utrzymywania niezwykłej atmosfery tajemnicy! No nic tylko pozazdrościć! :D
    No i ten twój styl! *.* Taki lekki, przyjemny, prosty. Nie komplikujesz niczego, twoi bohaterowie są żywi! Ożywiłaś ich, kobietoo! Mają swoje problemy! I to nie tylko postaci główne, ale także bohaterowie drugoplanowi! Mogę tylko giąć się w ukłonach i podziwiać cię za talent! Niesamowicie się rozwinęłaś - i to widać! Ahaha, nie nacieszę się!
    Jestem ogromnie ciekawa kolejnego rozdziału! OGROMNIE! :D
    No i nie przestanę się zachwycać twoim talentem, twoim stylem... Widać, że kochasz pisać i wychodzi ci to wspaniale *,*
    Niech Pan Wen będzie z tobą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej Drinny i Harrymione, mniej Carmen! Lubie jej fazy, jak z tą czaszką albo listami jak to opisałaś, ale niecierpie jako osoby. Carmen jest dziwna, ale dla mnie w pozytywny sposób postrzegając jej zainteresowanie a w negatywny - zachowanie. No nie wiem... I chciałabym wiedzieć co na to wszystko Draco! Czy pamięta coś, czy wszystko? Bo na pewno coś wie :D no to czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno piszesz bosko,zakochalam sie,wszystko jest dopiete na ostatni guzik.wiem ze to wyznania. miony i wogule ale drinny jest. zajebiste prosze pusz o tym wiecej. Pozdrawiam zycze weeeeny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na mój nowy blog jesien-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ;-)
    http://love-is-a-branch-of-magic.blogspot.com/
    To jest mój nowy blog. Może wpadniesz? ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Się teraz zorientowałam, że nawet rozdziału nie skomentowałam! A przeczytałam go już dawno temu!

    Dobra, więc powiem tak: Rozdział jest cudowny!!! Jak zwykle zresztą :D Ginny i Draco <3 Ale słodko. awwww

    Potem Hermiona i Harry. O mój Boże, tego się nie spodziewałam! Iiiii... musiała przyjść Carmen. Typowy Sherlock Holmes. ciekawe czy też bierze jakieś świństwa żeby jej mózg był trzeźwiejszy? Taaak, ten układ słoneczny. Doskonale cię rozumiem.

    Rozdział cudowny, jak pisałam wcześniej, i czekam na więcej!

    Pozdrawiam i weny!

    P.S. U mnie 23 rozdział :D
    http://hermionadraco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze jedno. Śliczny masz nagłówek! Najlepszy ze wszystkich jakie miałaś do tej pory!

      Usuń
  10. Pisz dalej.! Jest naprawdę świetne,nie mogę doczekać się dalszej części.!! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Duzo Harrymione i Drinny ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj. Gratuluję świetnego bloga :)

    Zapraszam do mnie na paring SS/HG

    http://sevmionelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Pełna profeska w napisaniu.
    Brawo!:)

    U MNIE NOWY WPIS!
    ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I OBSERWOWANIA! :-)

    figh-for-your-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny blog,kocham parę Harrymione więc mam dwie prośby: Pisz szybciutko kolejny rozdział i żeby było dużo Harrego i Hermiony ^^
    pozdrawiam i życzę weny
    Jula ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć ;D Jest nowy rozdział :))
    Zapraszam Cię!
    http://sevmionelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Do treści nie mogę się przyczepić (GRATULACJE! niewielu się uniknąć krytyki jak czytałam ich blogi). Chcę Cię motywować do dalszego pisania a więc wypada zamieścić komentarz "z jakimś sensem". A więc:
    Czy nie wkurza Cię jak milion osób pisze
    "Bardzo fajne, wpadniesz do mnie? [link]"? Jeżeli kiedyś zgłosisz swojego bloga do oceny to tam biorą pod uwagę czy usuwa się takie komentarze. A i z punktu widzenia czytelnika taki spam nie wygląda ładnie. To Twój blog i ja w niego swojego wielkiego nosa nie wtykam ale taka mała sugestia nie zawadzi.

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialnie, genialnie i jeszcze raz genialnie. Masz talent dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
  18. szkoda, ze bohateriowe są tak całkowicie inni niz w książce...wole jak ludzie staraja sie ja najbardziej potrafią zachować charakter postaci....oczywiscie zmiany muszą byc,ale zeby ,,usunąc'' takiee charakterystyczne cechy bohaterów to nie jest fajne i ciężko mi się czyta....ale to moje zdanie tylko, a co do całokształtu to pisać to ty potrafisz , a pomysłów w głowie to masz naprawde chyba tysiące na rozkręcennie fabuły i tego ci ja zazdroszczę ! życzę weny i miliony czytelników :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdzial Draco mnie troche zaskoczyl:-D
    Kasiuunia

    OdpowiedzUsuń
  20. Hmm... Niby jestem zadowolona, bo sporo Drinny, ale... Trochę za szybko na taką miłość, jednak rozumiem, że przecież ona jest w nim zakochana, a on był pijazne, ale ja zawsze w tym pairringu najbardziej kocham momenty w których Ruda i Malfoy się wyzywaja xD.

    OdpowiedzUsuń